Polski pop chyba na dobre przestał straszyć - dobry trend podtrzymuje Natalia Nykiel.
Przez poprzednią dekadę byliśmy świadkami dwóch zjawisk: po pierwsze rodzima muzyka popularna zabijała banałem i kiczem, nie potrafiła przekazać nic wartościowego. NIC. Ciężko mi przywołać choć jednego artystę z tamtego okresu, który parałby się popem i robiłby to na światowym poziomie, z przesłaniem.
Drugi fakt dotyczył wszelkiego rodzaju talent shows. Namnożyło się wtedy programów, w których owszem, brały udział osoby nieprzeciętnie utalentowane i godne wielkiej kariery, ale najczęściej - po odniesieniu sukcesu telewizyjnego - ich twórczość, mówiąc najbardziej politycznie, rozczarowywała.
I nagle: bum - wszystko zażarło! Nagle Brodka, Zalewski, Makowiecki, Podsiadło zasypali nas znakomitymi krążkami wypełnionymi po brzegi świetnym popem, który nie ogłupiał, dawał do myślenia, a przy tym wkręcał się do głowy. Natalia Nykiel, finalistka "The Voice Of Poland", dołącza do tego grona.
Za sukcesem jej nowej płyty "Lupus Electro" (tzn. przyszłym sukcesem - wierzę, że nadejdzie) stoją gwiazdy polskiej elektroniki, popu i alternatywy. Album wyprodukował Michał "Fox" Król (pracował m.in. z Marią Peszek), a teksty napisali choćby Budyń, Kasia Nosowska czy Karolina Kozak. Jeśli siedzicie trochę w takich klimatach, doskonale znacie te nazwiska i wiecie, jaka jakość za nimi idzie.
"Lupus Electro" teorię przekuwa w praktykę - to cholernie chwytliwa, przebojowa płyta, oparta na lekkiej elektronice, przyjemnym bicie i klawiszowo-basowej ornamentyce. Nad nimi unosi się zaś przyjemny, jeszcze nastoletni głos Natalii. Może nie nadzwyczajnie oryginalny, ani rozkładający na łopatki. Za to przyjemny, czasami radosny, kiedy indziej zmysłowy.
Nykiel serwuje nam szeroki wachlarz popu: od typowo alternatywnego podejścia ("Wilk"), poprzez synthpopową przestrzeń ("Rzeźba"), skończywszy na klubowym electropopie ("Sick Dance"). W każdym wcieleniu jej do twarzy: jest naturalna, świeża, szczera. Czy to wystarczy, by podbić listy przebojów? Mam nadzieję, że tak. W końcu jeśli jej kolegom i koleżankom z TV się udało, to jej także może.
Jurek Gibadło