Podczas gdy inne polskie wokalistki stylizują się na popularniejsze koleżanki spoza granic naszego kraju, Gaba Kulka jest po prostu… Gabą Kulką.
Jaramy się zespołami typu XxanaxX, Bokka czy The Dumplings. Radujemy uszka słuchając Kari czy Noviki, ale tak naprawdę wszyscy ci wykonawcy w dziedzinie ambitnego popu nie prezentują niczego odkrywczego. Z klasą, muzyczną biegłością i lekkością odtwarzają historie dawno już opowiedziane w Szwecji, czy za Oceanem Atlantyckim.
Gaba Kulka teoretycznie też penetruje rejony już poznane, owładnięte jazzowymi wstawkami i inteligentnym tekstem, ale nadaje im swój autorski charakter. Jej wokal jest jedyny w swoim rodzaju i niepodrabialny. Jej poczucie melodyki smakuje wyjątkowo. Jej teksty to rasowe wygibasy nie tylko dla hipsterów.
Przygodę z "The Escapist", pierwszym od pięciu lat w pełni autorskim materiałem Kulki, proponuję rozpocząć od piosenek zaśpiewanych po polsku, by najlepiej wdrożyć się w jego klimat. "Z marcepana" to słodka, wzruszająca, minimalistyczna ballada, oparta na samym śpiewie i grze pianina. "Wielkie wrażenie" to zaś popisówka Kulki jako tekściarki i wokalistki oraz koncertowy pewniak.
Na uwagę zasługują oczywiście też pozostałe kawałki. Ja szczególnie upodobałem sobie otwierający "The Escapist", który ze względu na aranżacje rozciąga się od folku, poprzez Latino, na wodewilu i jazzie skończywszy. Łał! Z kolei "Bad Wolf" udowadnia, że gdyby Gaba była czarnoskórą koleżanką Jaya Z, nazywałaby się zapewne Alicia Keys. Szacunek Kulce i jej kolegom należy się też za frapującą, tajemniczą wersję kawałka Queens Of The Stone Age "Keep Your Eyes Peeled", przywianą raczej z Półwyspu Arabskiego, a nie Pustyni Mojave.
"The Escapist" to kolejny dowód na to, że talent Gaby Kulki, który eksplodował pięć lat temu, nie wygasł i ciągle czyni ją najciekawszą polską wokalistką.
Jurek Gibadło