John Newman

Tribute

Gatunek: Pop

Pozostałe recenzje wykonawcy John Newman
Recenzje
2013-11-05
John Newman - Tribute John Newman - Tribute
Nasza ocena:
6 /10

Biały soulujący Brytyjczyk, autor jednego z największych hitów tego roku. Jeśli choć trochę interesujecie się muzyką rozrywkową, na pewno poznaliście już Johna Newmana.

23-latek ma na siebie pomysł. Chce pod płaszczem roztańczonego soulu i popu złożyć hołd dla bohaterów minionych dekad. Etta James, Chaka Khan, Ike & Tina Turner ale i Jimi Hendrix, The Beatles, a nawet 2 Pac. Wszystkie nazwy i nazwiska John pięknie rozrysował we wkładce, więc wymieniać ich dalej nie będę. Chcę jednak podkreślić, że ta idea mnie urzeka. Obdarzony niesamowitą kompozycyjną lekkością Newman wspomógł się wielką wytwórnią płytową oraz zręcznymi aranżerami - wspólnie stworzyli singla i płytę, która zainteresowała miliony osób, a przy okazji przemycili do świadomości nastolatków słuchających najpopularniejszych stacji radiowych informacje o tym, że - cytując mem z ignorancką gimnazjalistką - Cobain to nie maszyna rolnicza, a jeden z najważniejszych muzyków rockowych ostatniego ćwierćwiecza.

Jak tego dokonuje? Najpierw bierze udział w nagraniach zespołu Rudimental, z którym nagrywa gigantyczny przebój "Feel The Love", a później sam smaży hicior "Love Me Again" z bezbłędnym refrenem oraz mądrym połączeniem naturalnych brzmień pianina, dęciaków i gitary z syntetycznym bitem. Piosenka podbija Europę, zarówno tę "ambitną" połowę, jak i chłonącą muzykę jednym, a wypuszczającą drugi uchem. Brawa.

Takiej chwały, jak "Love Me Again", cały krążek "Tribute" Newmanowi jednak nie przynosi. W pierwszej kolejności objawia nam się na nim pewna pretensjonalność Johna - wokalista koniecznie chce brzmieć "czarno", klimatycznie soulowo. W tym celu narzuca sobie nosową manierę wokalną, która czasami, szczególnie w niższych rejestrach (refren "Tribute" czy zwrotka "Try") mnie osobiście drażni. Cóż, albo rodzice spłodzą ci odpowiednie struny głosowe, albo nie masz co się wysilać, bo miast klimatycznie, możesz zabrzmieć pokracznie.

Druga sprawa to przewidywalność - wiele utworów na "Tribute" sprawia wrażenie, jakby było dogrywką do "Love Me Again", że wymienię "Try", "Cheating" czy "Goodnight Goodbye". Mówię tu o dynamice, myśli aranżacyjnej oraz budowaniu melodii. Każdy z tych numerów jest naprawdę dobry, każdy sprawdzi się na parkiecie, ale gdy postawimy je obok siebie na jednej płycie (a przecież cały album tu oceniamy, nie poszczególne piosenki), staną się niczym więcej, jak kopią kopii.

Dlatego ja osobiście traktuję ten materiał jak rozbieg Newmana do wielkiej kariery, która Johnowi jest, moim zdaniem, pisana. Charakterystyczny, zapatrzony w przeszłość, ale nieuciekający od teraźniejszości - to powinno się udać, trzeba tylko wyeliminować kilka błędów debiutanta.

Jurek Gibadło