Po wydaniu dwóch demówek (jedną z nich udostępnili do darmowego pobrania na stronie swej wytwórni - Death To Music) krakowski zespół Iblis zadebiutował pełnowymiarowym wydawnictwem.
Choć zaczynali - jak sami mówią - od black`n`rolla, obecnie ich muzyka nie poddaje się łatwej klasyfikacji. Pojawiające się tu i ówdzie określenie "avantgarde metal" ani nie jest adekwatne, ani nie przypadło do gustu samym muzykom. Jaką więc muzykę przynosi ich pierwszy album o wymownym tytule "Menthell"?
Wydaje się, że termin "post - black metal" jest w tym przypadku najbardziej adekwatny. Iblis podąża bowiem tą sama drogą, co Dodecahedron, Atrophia Red Sun czy Farsot. Ich progresywny (black) metal zaskakuje połamanym rytmem, nawiązaniami do thrashu i rock`n`rolla (zwłaszcza "12 Sycamores"). Chłopaki mają też poczucie humoru, pomysłowo nawiązując do Slayera, klasycznego heavy metalu czy "podniosłych" partii wokalnych. Jeśli dodać do tego sporą dawkę psychodelii (dziwne partie wokalne, jeszcze dziwniejsza, instrumentalna, ledwo słyszalna końcówka) czy kojarzące się soundtrackami do spaghetti westernów "gwizdanie" ("Poison In Your Ford") otrzymamy jeszcze pełniejszy obraz Iblis. Zespołu muzycznie nieobliczalnego, poszukującego i zaskakującego.
"Menthell" trwa zaledwie pół godziny, ale przez ten czas dzieje się tyle, ile na dwukrotnie dłuższych wydawnictwach innych kapel. Mimo bogactwa pomysłów, podziałów rytmicznych i klimatu charakterystycznego np. dla dokonań Hawkwind, całość słucha się wybornie. Nie jest to materiał przekombinowany, ciężkostrawny, męczący czy fatalny brzmieniowo. Własna produkcja to kolejny atut "Menthell". Demówki Iblis były udane, ale pełnię tego post-black metalowego szaleństwa można docenić dopiero teraz.
Warto odnotować niesamowitą oprawę graficzną albumu - kolejny powód, by nabyć krążek. Zespół poszedł jednak na rękę "dzieciom internetu", udostępniając "Menthell" legalnie i za darmo na swojej stronie. Nabywając wersję "materialną" zyskujemy za to piękny digipack i bogatą część multimedialną. Wybór należy do odbiorcy. Iblis na pewno warto wspierać, bo to jeden z najbardziej oryginalnych zespołów na polskiej scenie, nie tylko metalowej. Pełna rekomendacja.
Krzysztof Kołacki