Kompletnie zaskoczył mnie ten zespół. Wydawało się, że formuła klasycznego heavy metalu dawno się wyczerpała, a liczne zespoły typu Running Wild czy Halloween zjadają od lat własny ogon.
Okazuje się jednak, że można odświeżyć ten nurt i ponownie uczynić go wielkim. Dowodem "Into the Grave" niemieckiego Gravety - płyta, która ociera się o metalowy geniusz, by nie powiedzieć wprost, że w tym gatunku jest prawdziwym arcydziełem.
Co takiego jest w muzyce Gravety, że jej słuchanie jest tak ekscytujące? Najkrótsza odpowiedź brzmi: wszystko. Począwszy od wyjściowej idei połączenia doom metalu i crossover/thrash, przez konstrukcję przebojowo - mrocznych utworów, po rewelacyjne wykonanie. Rzadko który album przekonuje do siebie tak totalnie, od początku do końca. W przypadku Gravety naturalnym odruchem po wybrzmieniu ostatniego utworu jest ponowne wciśnięcie "play" - po prostu trudno się uwolnić od tej muzyki. Genialnej w swej prostocie, osadzonej w metalowej tradycji, ale brzmiącej świeżo i porywająco.
"Into the Grave" to 10 utworów, które - co dziś jest rzadkością - ani nie są chaotycznym zlepkiem różnych fascynacji członków zespołu, ani przekombinowanymi art-metalowymi monumentami. Każda z tych piosenek jest petardą. Rozpoczynający krążek utwór "Entrance" brzmi niczym Cro - Mags i skojarzenia z crossover/hardcore będą jeszcze nie raz powracać podczas słuchania. Nie wierzę, żeby "Stroke of Fate" czy singlowy "Axe of Execution" nie były już koncertowymi hitami zespołu. Zresztą reszta im nie ustępuje. Po prostu są to przeboje, które nie mogą się odkleić od słuchacza od pierwszego kontaktu.
Nie trafiają do mnie argumenty, że brzmienie Gravety wymyśliły przed laty takie bandy jak Candlemass, Iron Maiden, Saxon, Judas Priest, Hirax, Cro Mags czy Anthrax. Cóż bowiem z tego, skoro autorzy "Into the Grave" nie powielają stylu żadnego z powyższych? Ich propozycja to nie prosty miks takich stylistyk jak doom, heavy, thrash czy crossover, ale ekscytująca próba wyjścia poza ograniczenia każdej z tych konwencji. Ciekawe, że nawet fani np. System of a Down odnajdą się w tej muzyce. Utwór "Decay of Life" kojarzy się trochę z twórczością Ormian, tak więc nawet nu-metalowcy pokochają Gravety. Ciężko mi nie zachwycać się tym albumem. Bardzo gorąco polecam!
Krzysztof Kołacki