Chthonic

Takasago Army

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Chthonic
Recenzje
2011-12-15
Chthonic - Takasago Army Chthonic - Takasago Army
Nasza ocena:
8 /10

Nowy album Chthonic to zawsze okazja do eksplorowania kolejnych elementów kultury Tajwanu. W przeszło piętnastoletniej karierze ten egzotyczny zespół zasłynął z black n' death metalowego kunsztu powiązanego z odkrywaniem kolejnych kart zapisanych w historii Pięknej Wyspy. Żadnego ustępstwa w tej materii nie czyni "Takasago Army".

W nagraniach nad następcą "Mirror Of Retribution" z 2009 roku wzięło udział łącznie dziesięciu muzyków. Tyle też utworów znalazło się na "Takasago Army". Raczej trudną sztuką byłoby włożenie ich do konkretnej szuflady, bowiem Chthonic zdążył już przyzwyczaić do swojego własnego, unikatowego brzmienia naładowanego przede wszystkim rodzimą kulturą. Niekonwencjonalność brzmienia tajwańskiego zespołu uwidoczniła się już w otwierającym album instrumentalnym utworze pt. "The Island", który mógłby stanowić jakieś zręczne entree raczej do symfonicznego metalu, aniżeli jego agresywnej odmiany. Niemniej pozostałą część płyty wypełniły mocne i soczyste riffy oraz blasty perkusyjne, w niejednostajnym stylu przyprawiane partiami klawiszowymi, całym mnóstwem specyficznych tajwańskich instrumentów (nie tylko tych zalewających rynki europejskie i amerykańskie) oraz interesującymi melodiami. Utwory zawarte na szóstym studyjnym albumie Chthonic są zróżnicowane. Muzycy z Tajwanu zainwestowali zarówno w dosadne i szybkie petardy ("Oceanquake", "Southern Cross" czy "Mahakala"), utwory zmutowane z DNA kilku nurtów ("Legacy Of The Seediq czy "Kaoru"),  jak i numery nasycone azjatyckim klimatem... filmowym ("Broken Jade" czy "Root Regenartion").


Album jest szczególnie urozmaicony na płaszczyźnie wokalnej. Poza prowadzącym growlingiem Freddy'ego niemal we wszystkich utworach pojawiły się znakomite wokalizy, które temu agresywnemu materiałowi dodały wyjątkowej subtelności. Ponadto na krążku zostało zarejestrowanych jeszcze kilka różnych ścieżek wokalnych, w dodatku w co najmniej w dwóch językach: angielskim oraz tajwańskim dialekcie minnan. W sensie lirycznym płyta stanowi dopełnienie trylogii związanej z historycznymi wydarzeniami, które miały miejsce na Tajwanie. Pierwsza część trylogii przypadła na "Bale Seediq" z 2005 roku, a jej przesłanie odnosiło się do wydarzeń w 1930 roku. Kolejna część nawiązywała do wydarzeń z 1947 roku i była zawarta na ostatnim krążku grupy "Mirror Of Retribution". Natomiast "Takasago Army" dotyczy lat 1940-1945 i jest związany z kryzysem tożsamości, którego skutki zakwestionowały istnienie tajwańskiej armii w czasie II wojny światowej.  

Finalne wrażenie po 41 minutach spędzonych z "Takasago Army" jest pozytywne. Być może zespół na klasycznej płaszczyźnie instrumentalnej jakoś specjalnie się nie wyróżnia, ale zręczne środki związane z wyeksponowaniem kultury Tajwanu wykreowały wciągający i wymowny krążek. Okazuje się, że black n' death metal może znakomicie współbrzmieć z kobiecymi wokalizami, narodowym instrumentarium i w języku, którego większość słuchaczy "Takasago Army" nie będzie rozumiała.

Konrad Sebastian Morawski