Artrosis = Medeah. W zielonogórskim zespole zmieniają się instrumentaliści, ale na gotyckim posterunku dzielnie trwa iron lady polskiego metalu, pani biotechnolog, autor tekstów i wokalistka Magdalena Stupkiewicz czyli po prostu Medeah. To właśnie ona jako jedyna stanowi łącznik pomiędzy premierowym albumem Artrosis zatytułowanym "Imago", a poprzednim krążkiem zespołu "Con Trust".
W pracach nad siódmym długogrającym albumem Artrosis, rzecz jasna poza znakomitą wokalistką, wzięli udział nowy na pokładzie Artur Tabor (gitara) oraz stary-nowy wieloletni muzyk zespołu Maciej Niedzielski (instrumenty klawiszowe). Trio zaoferowało słuchaczom jedenaście utworów utrzymanych w wymownym industrialnym klimacie, śladowo nawiązując do gotyckiego metalu i muzyki rockowej. "Imago" zdradza fascynację Artrosis różnymi formami muzyki elektronicznej, stanowi ich rozwinięcie, a może i eksplozję?
Nie rozpatrywałbym najnowszego albumu zielonogórskiego zespołu przez retrospektywne okulary, bowiem o ile na krążku "Fetish" z 2001 roku zespół rzeczywiście garściami sięgnął po industrial, o tyle "Imago" zostało z industrialu ulepione. Fani gitary i perkusji mogą odczuć duży niedosyt po zapoznaniu się z treścią najnowszego albumu Artrosis, bo choć Artur Tabor zrobił dużo aby się na krążku pokazać to gitara pełni rolę drugorzędną, raczej uzupełniającą poszczególne melodie. Podobnie jest w przypadku perkusji, która jak to już w przeszłości bywało została zaprogramowana przez Macieja Niedzielskiego. Co innego, że najnowszemu dziełu Artrosis z dużą intensywnością towarzyszą liczne partie klawiszowe, od pięknego mieszanego wstępu w "Arche" przez uwolnione improwizacje w "Już tylko śnij" ku mrocznym kształtom w "Panta Rhei". Wachlarz partii klawiszowych jest szeroki i dobrze komponuje się z treścią albumu.
Całość, choć pozbawiona pazura, została zamknięta w spójnej i zgrabnej formie. Na "Imago" przeważa raczej balladowy i posępny klimat oparty na bogatej palecie industrialnych patentów oraz z założenia trudniejszych do definicji elektronicznych smaczków. Część utworów to wyraźne zindustrializowane historie, zaś w części przeplatają się pomysły uwzględniające wspominane wcześniej klawisze, rzadziej gitarę czy "sztuczną" perkusję. W tej materii nowej płycie Artrosis bardzo pomogło znakomite brzmienie, dzięki któremu z chirurgiczną precyzją można odnaleźć się pośród premierowych pomysłów zespołu. Piękne wokale Medeah pozostając w zależności do klimatu płyty nabrały subtelnego, trochę smutnego wydźwięku, ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że utalentowana wokalistka nawet w kompozycjach pozbawionych rockowej zadziorności jest w stanie wydobyć ze swojego gardła oceaniczną głębię. Jej wokale brzmią wspaniale!
Podsumowując, myślę, że najnowszy krążek Artrosis to na pewno materiał wyróżniający się w przeszło szesnastoletniej egzystencji zespołu. Nie jestem w stanie przewidzieć w jaki sposób zareagują na niego żelaźni fani grupy, ale trzeba zielonogórskim muzykom oddać, że wciąż są pełni inwencji twórczej. "Imago" to również kolejny dowód, że nieco zakurzony w naszym kraju talent Medeah sprawdza się w każdym otoczeniu muzycznym. Z uwagą będę wypatrywał rozwinięcia pomysłów zawartych na tym krążku. Może przy okazji kolejnego albumu?
Konrad Sebastian Morawski