Przyznam szczerze, że z pewną dozą nieśmiałości podszedłem do tego albumu. Metalcore z Włoch? Nie brzmiało to zachęcająco. Co prawda Włosi mają dobry hardcorowy band To Kill oraz mathcorowy Incoming Cerebral Overdrive, ale do tej pory Półwysep Apeniński kojarzył mi się raczej z klimatycznym graniem (Monumentum, Ufomammut, Cultus Sanguine, Klimt 1918...) i hollywoodzkimi rycerzami z Rhapsody Of Fire.
Tymczasem, już pierwsze dźwięki "Reckless Till The End" uświadamiają, że Włosi z Livorno nie wypadli sroce spod ogona. Podobnie, jak Relapse wyławiające z podziemia co lepszych artystów, tak Nuclear Blast sonduje rynek, skupiając się jednak na zespołach o większym potencjale, powiedzmy, komercyjnym. Tak w ich szeregach znaleźli się min. Szwedzi z Cipher System, a teraz Tasters. "Reckless Till The End" to trzecie wydawnictwo Włochów, chociaż dwa wcześniejsze ukazały się pod szyldem Taster's Choice. I, jak dotąd, to najdojrzalsze dzieło Tasters. Od początku do końca muzyka zawarta na krążku sprawia wrażenie bardzo przemyślanej, a przy tym brzmi świeżo, niewymuszenie.
Włosi niczego nie zostawiają przypadkowi; do współprodukcji albumu wyznaczyli wokalistę Daniele Nelliego. Od samego początku "Reckless Till The End" atakuje ścianą dźwięku. Produkcja z miejsca przywodzi na myśl ostatni Bring Me The Horizon. Uwagę zwraca brzmienie gitar, jest potężne, mięsiste i świetnie się sprawdza przy rwących riffach, którymi sypią obficie gitarzyści Luca Pezzini i Tommaso Antonini. Nie mniej istotną rolę odgrywają klawisze. Są niemal cały czas obecne. Przeważnie ich rola sprowadza się do tworzenia klimatu, funkcjonują w tle. W niektórych tylko partiach są bardziej dynamiczne, podbijając gitary i jednocześnie wysuwając się na pierwszy plan. W ogóle, muzyka Włochów poza niszczycielską siłą, niesie dużo klimatu, w czym przypomina nieco kolegów zza oceanu, tj. Bleeding Through. Włosi, podobnie jak wspomniani wyżej Amerykanie, umiejętnie balansują między agresją, brutalnością a melodyjnymi partiami. Łatwo jest zmęczyć słuchacza taką dźwiękową kanonadą i muzycy chyba mają tego świadomość, bo pozwalają odpocząć przy lżejszych, bardziej przestrzennych partiach. Tu oczywiście obowiązkowo pojawiają się też czyste wokale. Wokale, które brzmią dość popowo, ale nie psują obrazu całości. Nie są to jakieś zniewieściałe zaśpiewy, tylko dobry czysty śpiew, zaś aranżacja sprawia, że bliżej im do popowej stylistyki. W tym miejscu skojarzenie z kumplami po fachu - More Than A Thousand - jest jak najbardziej uzasadnione. Daniele Nelli jest odpowiedzialny za wszystkie wokale na "Reckless Till The End" i swą pracę wykonał znakomicie. Drze się, jak mało kto, potrafi przyłożyć growlem, a przy tym dobrze śpiewa, choć musi jeszcze popracować nad akcentem.
Nie wiem, jaką pozycję mają Tasters w metalcorowym świecie, ale coś mi mówi, że ten album i tak będzie solidnym kopem w górę. Obecnie są na trasie z amerykańskim Texas In July, wkrótce powinni koncertować z największymi. Kiedy gra się tak rasowy metalcore, nie może być inaczej. Płyta ma świetne brzmienie, które jest bardzo bezpośrednie. Muzycy urządzili chyba burzę mózgów albo złapali wenę, bo dobrych pomysłów nie brakuje. Dopełnieniem całości jest umiejętnie kreowany klimat. Efekt to jeden z najlepszych albumów w tym gatunku, jaki słyszałem w tym roku.
Sebastian Urbańczyk