Oś wszelakich dyskusji o jakości polskiego metalu w wydaniu ekstremalnym zwykły tworzyć argumenty zwolenników i przeciwników Behemoth oraz Vader. Pomimo, że w kraju mniej lub bardziej aktywnie funkcjonuje duża liczba grup z ekstremalnego sortu to nie sposób odmówić największej popularności dwóm wymienionym zespołom.
Nowy album Christ Agony zatytułowany "NocturN" wcale tej tendencji nie redefiniuje, bo obok niezaprzeczalnego lidera tej formacji jakim jest Cezar przy powstawaniu następcy "Condemnation" z 2008 roku wzięli udział muzycy związani z... Behemoth i Vader. Mowa oczywiście o regularnym bębniarzu Behemoth czyli Inferno oraz o byłym basiście Vader czyli Reyashu.
Prawdzie trzeba oddać, że choć potężne blasty perkusyjne, jak i smukłe basówki nadały temu albumowi mocy - szczególnie jeśli idzie o partie bębnów - to "NocturN" w warstwie kompozycyjnej i lirycznej jest w całości dziełem Cezara. Metalowy czterdziestolatek przygotował łącznie osiem utworów, które zamknęły się w trzech kwadransach. Najnowsze dzieło sygnowane nazwą Christ Agony to album hermetyczny i dopracowany niemal w każdym detalu. W nieklasycznej konwencji krążek został poprzedzony mrocznym, grobowym prologiem, jak i zamknięty w podobnej wymowie epilogiem. Pomiędzy nimi Christ Agony w 2011 roku uwięziło black metalową historię: nikczemną, bluźnierczą, złą… w kilku słowach creme de la creme dla fanów gatunku.
Krążek cechuje się ciągłym, nieustającym klimatem. Pomiędzy gęsto serwowane, na ogół szybkie i drapieżne riffy oraz blasty wkradło się dużo budujących cmentarną atmosferę sampli. "NocturN" bynajmniej nie stanowi tylko tradycyjnej black metalowej młócki, bowiem Cezar, Inferno i Reyash w poszczególnych utworach zainwestowali w liczne urozmaicenia. Mam na myśli przede wszystkim miejscami niejednostajne tempo, nieliczne, ale genialne solówki gitarowe, kilka gładkich przejść pomiędzy poszczególnymi utworami, jak i różne zabiegi na płaszczyźnie wokalnej. I choć te urozmaicenia pewnie nie wywołują w opowieści fajerwerków to na kanwie muzycznej sprawdzają się niemal jak remedium na dość nieregularną scenę black metalową. Christ Agony nie odcina się od korzeni, ale w muzyce zespołu pojawiła się szczypta nowego, demonicznego smaku.
Ciekawe, że o ile w pierwszej fazie "NocturN" nie odnotowałem specjalnie skomplikowanych pomysłów, o tyle znalazło się ich w dużej ilości w drugiej części krążka. Szczególnie zwracam uwagę na wiodące prym w tej materii utwory zatytułowane "Black Star Falling" oraz "Flames Of Several Suns", a także w pewnym stopniu "Silent Gods of Darkness", w których zetknęło się kilka pozornie niezależnych historii umiejętnie połączonych w atrakcyjną dla słuchaczy... przygodę? I trzeba przy tym dodać, że choć skład Christ Agony był przez lata młócony niczym złote polskie zboże, to w instrumentach aktualnego trio tworzącego zespół słychać naprawdę niezły poziom zgrania przełożony właśnie na spójne kompozycje.
Cóż, osobiście nie należę do osób podzielających dosadne przesłanie Christ Agony, ale jestem w stanie docenić niezwykłą dbałość muzyków o głębię tegoż przekazu, która w oparciu o ich wielkie doświadczenie, jak i wizję rozwoju zespołu zaowocowała wybornym albumem. "NocturN" to ważny krok w polskim black metalu. Krążek zdecydowanie nie na pasterkę.
Konrad Sebastian Morawski