Po czterech latach muzycy Deception powrócili z trzecim studyjnym albumem zatytułowanym "Inferno". Jest to także trzeci krążek nagrany w barwach innej wytwórni. Debiut Deception został wydany nakładem Redrum666, ale już kolejny długograj trafił na rynek pod skrzydłami Old Temple.
Natomiast najnowsze wydawnictwo zespołu sygnowane jest nazwą Deathrune Records. Trochę też w przekroju istnienia zespołu działo się w samym składzie, których aktualny kształt przybrał przed dwoma laty. Niemniej pomimo tego niestabilnego klimatu Deception koncertuje i nagrywa, a najnowszym materiałem zespołu jest wspominany "Inferno".
Krążek nagrany na przełomie 2009 i 2010 roku w dębickim Chinook Studio zawiera osiem kompozycji, a długość jego trwania stanowi rekord w trzynastoletniej historii zespołu. Niemniej muzycy Deception inspirowani twórczością Morbid Angel, Death czy Obituary bynajmniej nie zarejestrowali większej ilości utworów niż bywało to w przeszłości, ale postanowili rozbudować swoje pomysły. Szczególnie zostało to uchwycone z poziomu prawie dziewięciominutowego utworu tytułowego, który zresztą stanowi najmocniejszą część krążka. W tym klimatycznym, wielowątkowym numerze znalazło się całe mnóstwo urozmaiceń, począwszy od heavy metalowej gitary ku budującym atmosferę nieinstrumentalnym wstawkom po typowe dla Deception wściekłe zasuwanie po klasycznych metalowych instrumentach i eksponowanie ciężkości w powolnym, niczym niepopędzanym tempie.
O pozostałych siedmiu utworach można powiedzieć, że zostały utrzymane na krawędzi death i black metalu. August, Deather, Żuber i enigmatycznie brzmiący M. są absolutnie wierni swoim inspiracjom, o których wspomniałem. Wszak dominująca część "Inferno" to bluźniercze, agresywne, wypchane do granic możliwości gitarowymi riffami i perkusyjnymi blastami utwory, które sporadycznie zostały urozmaicone oszczędnymi gitarowymi solówkami. Klimat albumu jest bardzo intensywny i niemal w całości został pochłonięty przez galopujące sekwencje brutalnych zestawów gitarowo-perkusyjnych. Słychać w tej muzyce gniew, złowrogość i wszelkie inne formy piekielnych inkantacji.
Jednak w pewnych fragmentach krążka, pomimo generalnego uczucia zniszczenia, zabrakło mi większej ilości urozmaiceń, takich jak choćby w utworze tytułowym czy niezwykle klimatycznych wstawkach w "Broken Chains Of Slavery" i "I Stand Above You" polegających na sprowadzaniu wokalu do mrocznego, trochę filmowego poziomu. Muzycy Deception powinni wziąć się na odwagę i następnej okazji spróbować stworzyć album jeszcze dłuższy, uzbrojony w znacznie większą ilość szyderczych śmiechów jak w "Nihilistic Art" czy potężnego wsparcia wokalnego przy "Manifest". Choć osobiście daleko mi do przesłania zaprezentowanego przez Deception jestem przekonany, że zespół posiada wszelkie predyspozycje aby połączyć klasyczne, grobowe inspiracje z nowoczesnymi patentami.
Pewnie gdyby muzycy Deception nie napisali utworu tytułowego żyłbym w świadomości, że stać ich przede wszystkim na nieokiełznaną wściekłość serwowaną w klasycznym black'n'deathmetalowym wariancie, ale w tym wielowątkowym, potężnym utworze demoniczny kwartet udowodnił, że w ramach gatunku potrafi łączyć stare z nowym. Oczekuję rozwinięcia tych pomysłów przy kolejnym albumie.
Konrad Sebastian Morawski