Korzenie lubelskiego zespołu Fanthrash sięgają 1986 roku, bowiem wtedy na fali popularności thrash metalu trójka nastolatków w osobach Grzegorza Obroślaka (Greg), Mariusza Ostępa (Mary) i Wojciecha Sekuły (Seki) postawiła sobie cel uformowania polskiego odpowiednika takich ówczesnych gigantów jak Destruction, Kreator czy Slayer.
Niemniej Polska nie była ani drugim Bay Area, ani nie było jej po drodze ze sceną Teutonic Thrash Metal czy zresztą - nie licząc kilku wyjątków - z jakąkolwiek inną. W efekcie muzycy Fanthrash zadebiutowali długogrającym albumem... dopiero po dwudziestu pięciu latach od założenia grupy!
Krążek zatytułowany "Duality Of Things" powstał w składzie Greg (gitary), Mary (bas), Pilate (gitary), Radd (perkusja) i Less (wokal), który również jest odpowiedzialny za ubiegłoroczną EP-kę pt. "Trauma Despotic". Materiał nagrywany w lubelskim Tzar Studio ukazał się na rynku nakładem brytyjskiej Rising Records, która słynie z inwestowania w bezkompromisowość, potężne brzmienia i siłę przekazu. A tylko w takich słowach można mówić o "Duality Of Things". Wszak pierwszy studyjny długograj lubelskich thrash metalowców to niemalże pięćdziesiąt minut soczystego łojenia po instrumentach rozpisanego na jedenaście utworów poprzedzonych klimatycznym intro.
Kwintet lubelskich muzyków zaproponował kilka znakomitych, dosadnych thrashowych petard ("Allocation Of The Soul", "Aggressor" czy "Domino"), a więc utworów napisanych zgodnie z klasyczną recepturą. Mam na myśli precyzyjne serie riffów spod strun Grega i Pilate najczęściej wykończone nieprzekombinowanymi, intensywnymi solówkami, a także zestaw wściekłych blastów spod bębnów Radda. Całość została oczywiście utrzymana w szybkim, niczym nieskrępowanym tempie, niemalże popędzonym agresywnymi wokalami Lessa.
Niemniej "Duality Of Things" to nie tylko klasyczne thrash metalowe wałki, ale także całe mnóstwo pomysłów o mniejszym lub większym stopniu skomplikowania. Szczególnie dużo dzieje się w utworach, w których grupa popracowała nad złamaniem klasycznego szkicu kompozycji ("Forced", "Duality Of Things"czy "Under The Open Sky"). To właśnie w tych numerach muzycy Fanthrash zaproponowali instrumentalną schizofrenię rozciągniętą pomiędzy ciężarem, a szybkością. W jednej chwili z rozpędzonego instrumentarium rodzą się niemalże death metalowe pancerniki, które są w stanie rozgrzać do czerwoności nawet najlepszy odtwarzacz.
Nie wolno również zapomnieć o całym mnóstwie licznych smaczków, które ubarwiły krążek. Mam na myśli wyborne autonomiczne partie basowe Mary'ego, oszczędny przemyt klimatu narracyjnego czy kilka naprawdę niezłych, podsypanych samplami teł. Nie ukrywam, że również z dużą satysfakcją odnotowałem liczne wpływy groove do poszczególnych utworów, co być może specjalnie odkrywcze nie jest, przy współczesnej światowej konwencji thrash metalu, ale wzbudza naprawdę pozytywne odczucia. Ukoronowaniem swoistej wolności kompozycyjnej i możliwości muzyków jest instrumentalny "Lizard Skeleton".
W finale rozważań nad "Duality Of Things" nie trzeba specjalnie się produkować. Pomimo, że ten krążek teoretycznie powstawał ćwierć wieku to jego jakość zamiata rodzimą thrash metalową scenę, a warto też dodać, że w tej formie Fanthrash mają wszelkie predyspozycje aby zamieszać na zachodnich rynkach. Jeden z moich kandydatów do thrashowej płyty roku.
Konrad Sebastian Morawski