Ktoś, kiedyś, z myślą o wyjątkowo samodzielnych blackmetalowych muzykach, ukuł termin 'jednoosobowa horda'. Doskonale pasuje on do Infestus, w którym sterem, żeglarzem i okrętem jest niejaki Andras.
Nie oczekujcie jednak prostej łupanki i jazdy na złamanie karku, kojarzących się z tym określeniem. Już od pierwszego przesłuchania "Ex / Ist", to jest trzeciego krążka projektu, uwagę zwracają spore pokłady melodii i nietuzinkowego klimatu.
Konia z rzędem temu, kto domyśliłby się, że Andras samodzielnie katuje wszystkie instrumenty i do tego zdziera własne gardło. Rzadko trafiają mi się płyty, które stoją na tak wysokim poziomie wykonawczym, na których za wszystkie sznurki pociąga jeden osobnik. Być może sekcja rytmiczna nie wychyla się zbyt mocno ponad solidną średnią, ale najważniejsze są tu partie gitary, odpowiedzialne za kreowanie atmosfery i wszelakie smaczki. Trzeba przyznać, że głównodowodzący Infestus bardzo umiejętnie porusza się między klasycznymi galopadami a zwolnieniami, hojnie racząc słuchacza naprawdę udanymi partiami akustycznymi. Momentami materiał ten może kojarzyć się nawet z Opeth, choć zdecydowanie nie należy sięgać z tym porównaniem zbyt daleko. Do tego nie brak tu melodyjnych solówek, a nawet nostalgicznych, lekko post-rockowych fragmentów.
A wszystko to poukładane umiejętnie i z głową, choć w sposób dość zachowawczy. Słychać, że Infestus dysponuje niemałym potencjałem, a Andras ma pomysł na muzykę oraz, co ważne, nie ograniczają go w jego realizacji na przykład braki techniczne. Dzięki temu "Ex / Ist" to naprawdę dobry krążek, który częściej eksploruje klimatyczne niż agresywne obszary blackmetalowej stylistyki. Na pewno warto poświęcić mu trochę czasu i skupienia, nie jest to bowiem płyta-tło, tym bardziej, że nie wszystko można tu wyłapać za pierwszym czy drugim razem.
Brak mi tu jednak nuty szaleństwa, trochę intrygujących, niekonwencjonalnych rozwiązań, czy zaskakujących aranżacji. "Ex / Ist" jest nieco zbyt gładki i uporządkowany, a kontrast między akustycznymi i metalowymi fragmentami uwypuklony został za słabo. Nie zmienia to faktu, że to bardzo solidny materiał. A przy okazji, kolejny dowód na to, jak niesamowicie plastyczna okazuje się blackmetalowa materia - wyśmienicie łączy się ona z wszelkimi ‘obcymi’ wpływami, dając w rezultacie kolaż dźwięków, którego w najśmielszych snach nie przewidzieli ojcowie gatunku.
Szymon Kubicki