Muzycy Metalliki powrócili do korzeni, więc na "Death Magnetic" słychać sporo stylistycznych nawiązań do ich twórczości sprzed lat, co z pewnością ucieszy wielu fanów. Nowy album jest zbudowany w podobny sposób do legendarnego "...And Justice For All" (1988) - większość kompozycji opiera się na ciężkim i rozbudowanym gitarowym riffie, a pozostała część utworów to melodyjne ballady, które w rozwinięciu również pokazują trashmetalowy pazur.
Na ten powrót duży wpływ miał nowy producent Rick Rubin (m.in. Slayer, System Of A Down). Zawartość krążka to dziesięć utworów, w których dominuje wysublimowana i głęboko przemyślana forma muzyczna. Na "Death Magnetic" nie brakuje zaskakujących zmian tempa, rozbudowanych melodii w sferze instrumentalnej oraz wokalnej, a także szybkich, zaawansowanych technicznie solówek gitarowych. Niespodziewane i w stu procentach trafne okazało się zamieszczenie na płycie trzeciej części utworu "The Unforgiven", który być może zostanie przez fanów okrzyknięty najlepszym z całej trójki.
Tego krążka po prostu trzeba posłuchać! Najnowsza płyta w pełni kompensuje wrażenie po niezbyt udanej poprzedniczce "St. Anger" i udowadnia, że Metallikę wciąż stać na dyktowanie standardów trashmetalowych.
Michał Pakulski