Pięć cholernie długich lat oczekiwania na dopiero drugi album As Blood Runs Black, upłynęło pod co najmniej dużym znakiem zapytania o przyszłość zespołu (sześciokrotne zmiany personalne) oraz o jakość muzyki, a może nawet bardziej o sam fakt, czy ''Instinct'' zostanie w ogóle wydany.
Mediaskare Records dwukrotnie przesuwała datę premiery, oczywiście z powodu zawirowań na stanowisku wokalisty i gitarzysty. Jak się jednak okazało do szeregów ABRB dołączyli zaprzyjaźnieni deathcore'owcy z Fallen Figure. Sytuacja, gdy do jednego zespołu dołącza dwóch kluczowych grajków z drugiego, jest według mnie absurdalna. Jeszcze pal licho, jakby muza była zupełnie inna, ale jakoś nie przypuszczam by nagle Sonik i Dan zrezygnowali z Fallen Figure, gdzie grają znacznie brutalniejsze (na tą chwilę ciekawsze?) dźwięki od ABRB.
Album otwiera ''Triumph'', który jest raczej niczym nie wyróżniającym się intro/breakdownem, zwiastującym dalszą anihilację. Po pięciu latach oczekiwania, i dogłębnej znajomości wersji demo ''Resist'' oraz granego od ponad roku ''Airforce One'' (aktualnie ''In Honor''), liczyłem na album, który będzie równie dobry jak oba przytoczone tutaj utwory. Niestety tak się nie stało. Jedyne co pozostaje nam - wiernym słuchaczom i fanom najciekawszego deathcore'owego zespołu nowego millenium, to nostalgiczny powrót do ''Allegiance'', który wraz z dwójką All Shall Perish oraz debiutem Brytoli z Bring Me The Horizon to najlepsze albumy w gatunku. Bez dwóch zdań.
Jednakowoż ''Instinct'' ma bardzo dobre momenty. Mowa tutaj o groove w końcówce ''Divided'', melodiach w ''King of Thieves'' czy grze solowej Dana w wieńczącym album, utworze tytułowym. Prócz chwalenia doskonałego warsztatu (Leche jak zwykle w formie, myślę, że każdy z młodego pokolenia perkusistów chciałby łoić tak jak on), ciekawych rozwiązań na poletku rytmiki i harmonii (Nick świetnym basistą jest, basta), w omawianiu ''Instinct'' nie można nie wspomnieć o doskonale wyważonym brzmieniu (bębny brzmią bardzo naturalnie, choć z triggerem na stopie). Minusem jest kompletny brak kreatywności, tej świeżości, która cechowała debiut i pozwoliła kapeli na wejście do panteonu sław nowego nurtu w ekstremalnej muzyce. Co więcej, nijak nie jestem w stanie przekonać się do ex-frontmana Fallen Figure, w osobie Sonika. Wyraźnie próbuje on kopiować styl Chrisa, formalnego wokalisty zespołu. Mało tego, w ''In Honor'' zaszła tylko zmiana w samym tekście (nie wspominając o ponownym nagraniu wokali, bo Jonny McBee miał już zostać na stałe), co niezmiernie mnie zasmuciło, gdyż kandydujący na stanowisko wokalisty Senor Bivins, sam wymyślił patent na śpiewanie tego kawałka. Jak widać, kopiują go nawet bardziej uznani koledzy.
''Instinct'' to rozczarowanie, choć przyznać trzeba, że na bardzo wysokim poziomie. Ci, którzy nie znali wcześniej As Blood Runs Black być może zrobią to dzięki tej płycie. Chciałbym jednak zobaczyć zdziwienie na ich twarzach gdy odpalą debiut. Szkoda, że pięć lat oczekiwania zostało zmarnowane na nieco ponad trzydzieści minut muzyki +/- dwa intra.
Grzegorz ''Chain'' Pindor