Swashbuckle

Crime Always Pays

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Swashbuckle
Recenzje
2010-12-17
Swashbuckle - Crime Always Pays Swashbuckle - Crime Always Pays
Nasza ocena:
4 /10

Pogoda nie nastraja wprawdzie na żeglugę po bezkresnych morzach i oceanach, ale zawsze można zarzucić odpowiednią płytkę, wziąć grzane winko w garść i śnić o przechyłach i zwrotach przez sztag. Albo włączyć film o człowieku w łódce. Ostatnia opcja raczej nie jest zbyt ambitna. A jak to jest z rzeczoną płytą?

Ano z płytą jest różnie, niczym ze stanem naszej gospodarki. Swashbuckle zaserwowało nam tu całkowity miszmasz krzyków i łomotu. Podobno od przybytku głowa nie boli, ale myślę, że materiał byłby łatwiejszy w odbiorze, gdyby kapela zdecydowała się na coś konkretnego. Piraci, zamiast radosnych szant, prezentują nam tu raczej BSE po nieodpowiednio przygotowanej wołowinie. Jest dużo sieczki na perkusji, sporo wrzasków. Brzmią jak przystało na klimat w okolicach choroby morskiej. Zdecydowanie najciekawsze są fragmenty spokojne. Nie męczą, dają się przełknąć i są zwyczajnie przyjemne.

Całej płycie nie można zarzucić energetycznej flauty (trzymając się żeglarskiego żargonu). Co nie oznacza również, że jest różowo i puchato. Mankamentem tejże produkcji jest to, że mimo jej ledwie 50 minut, odsłuch materiału wyjątkowo się dłuży. Poza lżejszymi przerywnikami, reszta nagrań (w sumie 16) jest zupełnie na jedno kopyto. Ciężko je odróżnić.

O wokalu czy warstwie lirycznej niewiele można powiedzieć. Pan wokalista o dykcji nie słyszał nawet w radio, a przy jego szczekaniu można co najwyżej wyłapać co któreś słowo. Tak więc, równie dobrze może być o papugach, morzach, albo i zeznaniach podatkowych.


Panowie zapewne chcieli dobrze, ale wyszło jak zwykle. Płyta nie jest zjawiskowo nudna, ale też nie zachwyca czymkolwiek. Po przesłuchaniu jej n-razy nie czuję się przybita jak torebka gwoździ, ale też nie jestem tą płytą zachwycona. Przesłuchane, odbębnione i bez większych szans na powtórkę odstawione na półkę. Do tej płyty raczej się nie wraca, chociaż,  by sprzeczności stało się zadość, również nie zapomina się jej na amen. Coś tam zawsze brzęczy w głowie.

Nagrywając materiał zespół nie wykazał się wyjątkową inwencją twórczą. Trochę potłukli, trochę poszczekali i to by było na tyle. Każdy poszedł w swoją stronę. I ja też pójdę. W kierunku innej półki z płytami.

Julia Kata