Bo Czesi swój metalcore mają. Żadna to zresztą nowość, ta muzyka dotarła już wszędzie, aczkolwiek z różnym skutkiem a co najważniejsze, na różnym poziomie. Obok X-Core, Locomotive, plus minus paru innych zespołów, praskie Apostate to mający spore aspiracje rodzynek znacznie odstajacy od reszty. I nie ma się co dziwić, bo progresywnego metalcore'a nie gra się łatwo, można, ale nie trzeba, bo to muzyka wymagająca znacznych umiejętności, wielu pomysłów jak i... kumatego realizatora dźwięku.
Epka ''Seaborne'' to pełnoprawny debiut Apostate w barwach Iron Island Records, a ponad to to, jest to krążek, który przynajmniej według mnie powinien otworzyć im wrota wszystkich klubów na europejskiej arenie, wliczając w to miejsca jako support dla uznanych w gatunku, a najlepiej to obok For The Fallen Dreams, August Burns Red i The Eyes of A Traitor. ''Seaborne'' to cztery utwory plus jedno klimatyczne, bardzo pozytywnie nastrajające intro. Odświeżacz w postaci ''Paragraph'' to naprawdę miły dodatek do solidnej porcji gitarowego grania, która powinna przypaść do gustu zarówno wyżej wymienionych zespołów, jak i tym, którzy lubują się w Trivium i Unearth. Wydaje mi się, że nie ma sensu rozpisywać o każdym z poszczególnych tracków na ep, aczkolwiek na szczególną uwagę zasługuje singlowy ''Omit the words'' z fenomenalnymi partiami perkusji. Wyraźnie słychać, że Fedor inspiruje się stylem gry Matta Grainera z August Burns Red (przejścia po bellu, splashu). Co więcej, Fedor gra perfekcyjnie, niemalże z chirurgiczną precyzją, a wtórują mu obaj gitarzyści, którzy z podręcznikową dokładnością grają niezwykle melodyjne solówki skacząc sobie przy tym po skalach jak i posiłkując się gęsto granymi sweepami (wyraźne podobieństwa do All Shall Perish). ''Omit the words'' to również kompozycja na miarę metalcore'owego hitu z dobrymi, wybijającymi się lirykami jak i potężnym, żeby nie powiedzieć fenomenalnym brzmieniem (użycie boompada przy breakdownach miszcz!). Nie wiem gdzie nagrywali, albo kto zajął się mixem i masteringiem, ale zastanawia mnie to dlaczego żadna z naszych rodzimych formacji tak nie brzmi? Brak kasy? Pomysłów? Miejsc do nagrywania? Wielka to niewiadoma.
Prócz gry poszczególnych instrumentalistów (jedynie basu troszkę za mało) na pochwałę zasługuje wokalista Anton, który śmiało stawać może w szranki z najlepszymi w gatunku. A bynajmniej jego screamy nie przypominają o bohemskim pochodzeniu. A podsumowując ''Seaborne'' najlepszą rekomendacją niechaj będzie rozbudowany, epicki wręcz, a barwny w skrajne nastroje ''Raised on the blood of heroes'', obfitujący zarówno w nieco apokaliptyczny nastrój, nostalgię, łatwo wpadające w ucho, a paradoksalnie skomplikowane melodie. Jest czego słuchać. ''Seaborne'' to zdecydowanie jedna z najlepszych pozycji w tym roku - zarówno jeżeli chodzi o debiuty, jak i o mniejsze albumy w metalcore'owym światku. Czekamy jeszcze na longa od Of Virtue i rok 2010 może się skończyć.
Grzegorz ''Chain'' Pindor