Make Them Suffer

Lord Of Woe

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Make Them Suffer
Recenzje
2010-11-10
Make Them Suffer - Lord Of Woe Make Them Suffer - Lord Of Woe
Nasza ocena:
8 /10

Dawno nie słucham symfonicznego metalu/core'a. Jeszcze dawniej nie słyszałem tak brutalnego aktu, który w zgrabny sposób łączyłby elementy symfonicznego metalu spod znaku Dimmu Borgir (wersja mimo wszystko uproszczona) z aktualnie święcaym tryumfy deathcorem. Jasne, że The Bridal Procession, Bleeding Through, a w porywach nawet Abigail Williams dają radę, nie należy też zapominać o Winds of Plague, ale chyba żaden z tych (s)tworów nie robiłby "tego" tak finezyjnie i z takim polotem.

"Lord of Woe", to pierwsze wydawnictwo Make Them Suffer, które jak mniemam pozwoli im wypłynąć na bardzo szerokie wody - w domyśle Atlantyku. Malutka Australia już wkrótce może im nie wystarczyć, a jeszcze jakby tak zajęło się nimi Avocado Booking lub też Mad - świat nagle stałby się piękniejszy. Ów kontynent zaskakuje solidnymi, trzymającymi poziom zespołami, a Make Them Suffer podtrzymuje tendencję do rozpatrywania ich wyłącznie w kategoriach zajebistości. Recenzowana właśnie epusia to pięć bezlitośnie brutalnych rockerów, które nie pozwolą zebranej na koncertach gawiedzi ustać w miejscu. Cholera jasna, jakby nie było to tego co core jest tu najmniej. Jedyne co przesądza o przynależności Make Them Suffer do core'owego universum to breakdowny, które wbrew pozorom i tak nie są jakoś wybitnie eksploatowane. W twórczości tej hordy przeważa uber-szybka blaściarnia, proste death/black metalowe riffy oraz posępny klimat, a gdzieś tam w tle od czasu do czasu słychać też groove spod znaku Meshuggah - co jest li tylko ciekawostką.

Niektórych może irytować zbytnie wysunięcie do przodu klawiszy, aczkolwiek jakby nie było to dzięki nim mamy tutaj do czynienia z jakąkolwiek oryginalnością. Każdy wie, że o tą teraz najtrudniej, a jako, że parapety jeszcze na dobre nie wkradły się do deathcore'owego światka Makem Them Suffer usilnie z nich korzysta. Propsy należą się perkusiście, którzy wie jak dołożyć do pieca, nawet w wolniejszych partiach. Basu niestety zbytnio nie słychać, aczkolwiek w takim natłoku dźwięków nie ma to większego znaczenia. Liczy się jebnięcie którego tutaj nie brakuje. Gdybym miał wybrać jeden utwór, który dobitnie przypadł mi do gustu to rzekłbym iż najciekawiej prezentuje się  trzeci na albumie "Summoning Storms" z niemalże niekończącym się blastem (czyżby trzydziestki dwójki na hi-hacie?) jak i apokaliptycznym nastrojem. Wokalnie od screamów przez black metalowe piski a na niskich stricte death metalowych growlach skończywszy - czyli typowo, a morda i tak się cieszy.


Fani dwóch ostatnich płyt Bleeding Through jak i Ci, którzy z wypiekami na twarzy czekają na nowe nagrania Winds of Plague powinni być wniebo, a może wpiekłowzięci. "Lord of Woe" to jedna z najbrutalniejszych, lepiej wyprodukowanych, a przede wszystkim wartych promocji pozycja tego kończącego się już roku. Nie bójmy się tego powiedzieć - młodzi od czasu do czasu potrafią przywalić znacznie lepiej niż bardziej doświadczeni i zmęczeni życiem koledzy!

Grzegorz "Chain" Pindor