Znakomitą epkę Eibon z roku 2008 miałem już okazję w Gitarzyście recenzować. Teraz przyszła pora na anonsowany od mniej więcej roku debiutancki album Francuzów. Aesthetic Death zapowiadał jeszcze lepszy materiał i wszystko wskazuje na to, że nie była to czcza gadanina.
Na wcześniejszym "Eibon" zespół doskonale połączył sludge/doom z elementami post rocka, dodając do tego nawet szczyptę black metalowego klimatu. Rezultat okazał się zdecydowanie bardziej interesujący, niż mogłoby to wynikać z prostego zsumowania wymienionych składników. Całość trwała jednak ledwie 20 minut i choć dawała nadzieję, że potencjał muzyków zostanie w przyszłości rozwinięty we właściwym kierunku, pozostawiała jednocześnie aktualnym pytanie, jak wyglądać będzie pełnometrażowy materiał Eibon.
Okazuje się, że chłopaki na "Entering Darkness" podążają mniej więcej tą samą drogą, choć pomysły, które na epce zostały jedynie dość nieśmiało zasygnalizowane, tu rozkwitają pełną mocą. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że będzie to aż tak wielowymiarowy, bogaty w różne nastroje materiał. Na tyle urozmaicony, że w przeciwieństwie do poprzedniego wydawnictwa, trudno oddać słowami jego muzyczną zawartość, a nawet jednoznacznie przypisać konkretnej stylistyce. Oczywiście, nie ma wątpliwości, że najważniejszym i najwyraźniej słyszalnym fundamentem muzyki Eibon pozostaje doom metal i właśnie w tej szufladzie roboczo go umieszczę. Sludge? Niekoniecznie. W każdym razie typowych dla sludge elementów jest tu znacznie mniej. Zespół nie koncentruje się na ciężarze, grając w ten sposób jedynie wtedy, gdy wymaga tego nastrój chwili. Równie często daje jednak pierwszeństwo innym składnikom mikstury. Słychać tu zatem znacznie więcej nawiązań do black metalu, choć rzadko w klasycznej postaci. Takie skojarzenia budzą przede wszystkim wokale, choć jest też parę czysto muzycznych rozwiązań w tym klimacie. Częściej jednak chodzi o atmosferę bliższą kapelom typu Agalloch, to jest wszelkim rodzajom czarnego grania wyposażonych w przedrostek ’post’. Tym sposobem docieramy do, nazwijmy to umownie, post-rocka, którego elementy także słychać tu wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej. Obrazuje to na przykład środkowa część "Convulse To Reign", czy początek "Substance". A wszystko razem pasuje do siebie lepiej niż jeden klocek Lego do drugiego.
Każdy utwór "Entering Darkness" to odrębna muzyczna, wielopłaszczyznowa opowieść. Zespół mistrzowsko operuje nastrojami i rozwija poszczególne kompozycje. Przykładem wzorcowego dawkowania napięcia niech będzie choćby otwierający krążek "Through The Eyes". Mimo, że digipack, w który zapakowano album jest czarny, opatrzony w wojenne obrazki, nie jest to materiał aż tak mroczny, jak można by na tej podstawie przypuszczać. Sporo tu także jasnych plam, choć zgodnie z regułą gatunku trudno mówić o jakimkolwiek cieniu optymizmu.
Rzadko (zbyt rzadko!) pojawiają się tak dalece przemyślane i dopracowane debiuty. Już w tej chwili słychać wyraźnie, że Francuzi znaleźli własny styl. Trudno przywołać tu jakąś konkretną nazwę, która mogłaby stanowić główne żródło inspiracji. "Entering Darkness" to bez wątpienia perła w koronie Aesthetic Death, której wspomniana wytwórnia na szczęście jest w pełni świadoma. To powiew świeżego powietrza, wpuszczonego do mocno zatęchłej szuflady z doom metalem. Kolorowa pigułka przeciw nudzie - najbardziej niszczycielskiej pladze gatunku. Majstersztyk, który w pełni udowadnia, że wiele jeszcze można zdziałać w tej stylistyce. Pod warunkiem wszakże, że uchyli się drzwi nieco odmiennym inspiracjom. Bez dwóch zdań jedna z najlepszych doomowych płyt, jakie dobiły się do moich uszu AD 2010. I solidny kandydat do debiutu roku.
Szymon Kubicki