Spośród czołowych przedstawicieli thrash metalu z Bay Area o Heathen było najmniej głośno, co nie oznacza, że kapela nie lubi hałasu. Jej tegoroczny album „Empire of The Blind” to biczowanie dźwiękiem w starym, nieokrzesanym thrashowym stylu.
Dość powiedzieć, że to dopiero czwarty (!) album studyjny zespołu założonego w 1984 roku. W szeregach Heathen przez ten czas działo się dużo, ale niekoniecznie związanego z muzyką. Kilkukrotnie rozwalał się skład kapeli, umierali wokaliści i basiści, zawieszano jej działalność, a dla wielu jej twórców był to bardziej projekt poboczny, niż flagowy okręt. Tym bardziej cieszy, że muzycy Heathen zdołali się pozbierać i zarejestrować tak esencjonalne dzieło, jakim jest „Empire of The Blind”.
Aktualny skład zespołu tworzą klasyczny wokalista Heathen, David White, znany z Exodus gitarowy wymiatacz Lee Altus, a także drugi gitarzysta Kragen Lum (Psychosis, Prototype), basista Jason Mirza (Psychosis) i wywodzący się z mniej znanych projektów perkusista Jim DeMaria. Heathen zachowuje tożsamość, bo dbają o to White i Altus, jedyni w tym gronie, którzy wystąpili na wszystkich studyjnych nagraniach kapeli. Zresztą ceniony gitarzysta jest także współtwórcą kalifornijskiego zespołu, ale co ciekawe muzykę na „Empire of The Blind” niemalże w całości napisał Kragen Lum.
Jest to łącznie dziesięć kawałków złapanych w tradycyjną klamrę – rolę melodyjnego intro pełni „This Rotting Sphere”, zaś outro „Monument to Ruin”. Wszystko pomiędzy nimi to zestaw dynamicznych i rozgrzanych do czerwoności strzałów, będących absolutną celebracją thrashu spod znaku Bay Area. Instrumentaliści Heathen zasuwają tak, jakby czas w San Francisco stanął w miejscu. Nikogo tu nie interesuje inwestowanie w gładkie brzmienie, dopieszczenie dźwięków czy tworzenie sztucznych efektów studyjnych. Heathen na „Empire of The Blind” gra tu i teraz – żywiołowo, drapieżne, dziko, ale też jak w latach największej prosperity thrash metalu, gdy twórcy tego gatunku mieli coś naprawdę ważnego do powiedzenia.
Porzućcie więc wszelkie kompromisy! Nie ma ich w takich numerach jak „The Blight”, „Blood To Be Let”, „In Black”, „Devour” czy „The Gods Divide”, które są szybkimi i ciężkimi thrashowymi popisami. Grupa zaproponowała też kilka utworów o bardziej zawiłej strukturze (tytułowy „Empire of The Blind”, „Sun In My Hand”), a także klimatyczną balladę („Shrine Of Apathy”), ale ostatecznie przeważają tu numery o zdecydowanej, zwartej formule. Kapela gra jadowicie, a instrumentaliści co rusz wymieniają się znakomitymi partiami na poziomie gitar i perkusji. Warto szczególnie wyróżnić nadaktywnego na bębnach Jima DeMaria, a także ogromną ilość dialogów gitarowych zagranych pomiędzy Lee Altusem i Kragenem Lumem, którzy nie stronią też od ognistych solówek. Łakomym kąskiem dla fanów gitary okazuje się utwór „A Fine Red Mist”, w którym zaprezentowali się zaproszeni Gary Holt, Rick Hunolt i Doug Piercy. Każde ich solo to kilka litrów benzyny dolanych do pożaru. Płonie wszak thrash metal, a w zasadzie zionie ogniem, bo tylko takimi słowami można opisać to, co się wydarzyło „Empire of The Blind”.
Statystycznie rzecz biorąc kolejny album Heathen powinien ukazać się w 2029 roku. Trudno powiedzieć czy „Empire of The Blind” wypełni ten czas oczekiwania, ale wiem na pewno, że tu i teraz Kalifornijczycy zarejestrowali thrashową petardę, która ma niesamowitą siłę rażenia. Czwarty duży album grupy nie bierze jeńców! To hołd dla najlepszych czasów thrash metalu z Bay Area, a zarazem murowany kandydat do metalowej płyty roku. Zbieram zęby z podłogi.