Jelonek

Classical Massacre

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Jelonek
Recenzje
Grzegorz Bryk
2020-02-20
Jelonek - Classical Massacre Jelonek - Classical Massacre
Nasza ocena:
6 /10

Zbudźcie skrzypka, gospodarzu! Niech nas do tańca porwie szalonym oberkiem!

Zaznajomionym z polską muzyka rockową Michała Jelonka przedstawiać nie trzeba. To nadworny skrzypek Rzeczpospolitej Polskiej na usługach ciężkiego grania, a przynajmniej taki swój obraz zbudował w świadomości słuchaczy po wieloletniej współpracy przede wszystkim z zespołem Hunter.

A Jelonek grał przecież też dla Ankh („Brama” z tekstem Dantego Alighieri z debiutu kieleckiej kapeli wciąż wywołuje ciarki!), Riverside, Perfect, Wilków czy nawet Maryli Rodowicz i Stana Borysa. Niemniej ta łatka skrzypka metalowego gdzieś tam się za Jelonkiem panoszy, a i on z estetyki gitarowych nawałnic i masywnej sekcji chętnie korzystał na kolejnych solowych krążkach. Znalazł swoją niszę, stał się polskim Nigelem Kennedym – człowiekiem, który zrzucił nudny surdut i przywdział łachy gwiazdy rocka.

Najnowszy „Classical Massacre” to próba interpretacji klasycznych utworów w metalowej formie. Niby nic nowego, takich starań i mariaży było bez liku. Największą siłą wydawnictwa nie jest więc mocno dyskusyjna oryginalność zaprezentowanego materiału czy jego transkrypcja i aranżacja, ale dydaktyzm. Bo Jelonek to facet, który będzie potrafił zamknąć usta wszystkim tym, którzy na dźwięk słów „muzyka klasyczna” z wyrazem zażenowania na twarzy komentują kalającym uszy neologizmem: „ok, boomer”.

Skrzypek jak nikt inny w naszym kraju udowadnia, że klasyka może być atrakcyjna i widowiskowa nawet w XXI wieku. Przecież gdy Jelonek pojedzie z najnowszym materiałem na Pol’and’Rock i powie: „Hej chłopaku, hej dziewczyno! Patrz jakie te oberki i mazurki czadowe!” – zrobi obłędną bibę ze skrzypcami w roli wodzireja. W rzeczy samej, jego interpretacje porwą do obłędnego pogo tłumy – bez najmniejszych wątpliwości. Rzecz jest tym bardziej godna przesłuchania, że prócz zgranych „szlagierów” Vivaldiego („Presto”, „Largo”), Montiego („Czardasz”) i Rossiniego („Wilhelm Tell – Lekka kawaleria”), Jelonek prezentuje tę naszą, polską część światowej klasyki: Chopina („Mazurki”), Grażynę Bacewicz („Oberek”), Ignacego Paderewskiego („Menuet G-dur”) i Stanisława Moniuszkę („Mazur” oraz „Arię Skołuby” ze „Strasznego Dworu”).

Wszystkie numery napędzane potężnymi, szarżującymi bezbłędnie gitarami Roberta Fijałkowskiego i perkusyjną zawieruchą (zarówno Dariusz Brzozowski jak i Paweł Chojnacki za zestawem spisują się fantastycznie) są atrakcyjne dla współczesnego odbiorcy, nawet tego nieosłuchanego z klasyką, pełne werwy, furiackie, dynamiczne, elektryzujące, wpadają w ucho i porywają do morderczego tańca motoryką. W przypadku „Arii Skołuby” jest też zabawowo, bo zaproszony do nagrań Piotr Fronczewski popisuje się tu doskonałym poczuciem humoru.

Pewnie wśród bardziej ortodoksyjnych i zabetonowanych słuchaczy muzyki klasycznej pojawią się głosy o schamieniu dostojnego źródła, ale z drugiej strony w jaki inny sposób pokazywać kolejnym pokoleniom, że muzyka klasyczna też jest „cool”? Tym bardziej, że „Classical Massacre” to autentycznie skoczna, widowiskowa i porywająca porcja muzyki. Mało oryginalna, zdecydowanie za krótka (zaledwie 25 minut!), ale na pewno dydaktyczna.