Slaughter At Lutakko
Gatunek: Metal
To pierwsze DVD wydane przez małą fińską Cobra Records. Wydawnictwo zawiera pełne koncerty Survivors Zero oraz Sotajumala, zarejestrowane w październiku 2009 w Lutakko podczas krótkiego Cobra Tour, w którym obydwu kapelom towarzyszył jeszcze Deathchain. Większa wytwórnia wydałaby pewnie zapisy obydwu gigów osobno (dla podwojenia zysków), wydaje się jednak, że z uwagi na raczej nikłą rozpoznawalność obydwu bandów poza Finlandią, taka forma promocji była rozwiązaniem trafniejszym.
Debiutancki krążek Survivors Zero miałem już okazję w Gitarzyście recenzować, podobnie jak ich występ live, gdy w styczniu tego roku supportowali Hypocrisy. Koncert z Lutakko niczym mnie więc nie zaskoczył. Kapela zagrała osiem utworów; wszystkie pochodziły rzecz jasna z "CMXCIX". Podobnie, jak miało to miejsce w Warszawie, zespół zaprezentował się bardzo przyzwoicie. Dynamiczny, solidny death metal, ze sporą dawką melodii, jednak na tyle utrzymaną w ryzach, że Finowie skutecznie unikają niepotrzebnego słodzenia. Podobieństwa do Arch Enemy, tak wyraźnie rzucające się w uszy na albumie, dobrze słyszalne są także na żywo, ale nie ma to wpływu na odbiór koncertu. Mam świadomość, że podobnych kapel jest wokół zatrzęsienie, ale w mojej ocenie Survivors Zero ma potencjał, by znaleźć sobie stałe miejsce na poletku melodyjnego death metalu. Zaprezentowane tu solidne umiejętności sceniczne mogą im w tym tylko pomóc.
Sotajumala również, i to całkiem niedawno, gościła na łamach naszego portalu. Nie była to jednak wizyta szczególnie udana, bowiem na zrecenzowanym splicie z Deathchain trudno doszukać się jakichkolwiek plusów, także z racji więcej niż skromnej ilości zawartego tam materiału. Tym razem Finowie mieli okazję do rehabilitacji. Jako headliner trasy dostali najwięcej 'czasu antentowego'. Wykorzystali go, serwując publiczności dziesięć kawałków wziętych z obydwu studyjnych krążków oraz ze splitu z Totrure Killer. Sotajumala gra zdecydowanie ostrzej od rodaków z SZ. Z jednej strony słychać tu nawiązania do twórczości deathmetalowych brutali zza oceanu, z drugiej trochę grindowych elementów. Oczywiście, jak na Finów przystało, nie mogło zabraknąć solówek; są one jednak zdecydowanie mniej melodyjne niż u kolegów z Survivors. Do tego, przede wszystkim za sprawą mechanicznie brzmiącej perkusji, całość ma bardziej "nowoczesny" sznyt, brzmi zimniej i mniej naturalnie. Jeśli o mnie chodzi, nie uważam tego za zaletę. Nigdy nie byłem fanem triggerów stosowanych w nadmiarze. Zresztą, jak naprawdę wygląda gra na tym instrumencie, można przekonać się dzięki dodatkom. Znalazły się tam dwa utwory, w których wykorzystano jedynie ujęcie przedstawiające walącego w bębny Timo Hakkinena. Sotajumala na żywo prezentuje się bardzo swobodnie, a ich łysy, wytatułowany wokalista świetnie pełni rolę frontmana.
Cobra Records podkreśla, że "Slaughter at Lutakko" to wydawnictwo autentycznie podziemne. Materiał wolny od studyjnych poprawek czy innego masteringu. Zresztą, dźwięku nie ma powodu się czepiać. Prawdziwy underground bardziej tu widać niż słychać. Mimo, że całość kręcono przy użyciu kilku kamer, zdarzają się ujęcia nieostre, a obraz jednej z kamer, szczęśliwie wykorzystywany raczej sporadycznie, jest nieprzyzwoicie wręcz rozpikselizowany. Nie przeszkadza to szczególnie w odbiorze, może dlatego, że dane mi było widzieć znacznie gorzej zrealizowane koncerty (także większych zespołów). Montaż odpowiednio podkreśla dynamikę całości i uwypukla swego rodzaju 'familijność' imprezy, tak charakterystyczną dla występów w małych klubach. Standardowy zestaw dodatków, prócz wspomnianych wyżej ujęć perkusji, obejmuje jeszcze galerię zdjęć z trasy oraz po jednym teledysku każdego z zespołów. Podsumowując, całkiem solidne, profesjonalne i wartościowe wydawnictwo, zwłaszcza dla miłośników fińskiej sceny.
Szymon Kubicki