Chojraka zgrywać nie będę - przyznam bez bicia, z Neuronią spotkałem się po raz pierwszy przy okazji "Follow the White Mouse", mimo iż to już ich drugi album. Nie spodziewałem się po tej płycie absolutnie niczego, dlatego miło zaskoczyłem się gdy uszu moich doszła muzyka umiejętnie zlepiająca heavy metal i melodyjny death metal w jedno.
Na początek jednak łyżka dźiegciu do tego słoiczka pełnego słodkiego miodku. Ocena "Follow the White Mouse" była by o wiele wyższa gdyby nie wokale. Co prawda panów za mikrofonem jest aż dwóch, ale na co to, skoro żaden z nich nie pokazuje absolutnie nic ciekawego. Wręcz to co produkują ze swoich otworów gębowych woła o pomstę do nieba. Muzyka, o czym zaraz, stoi na bardzo dobrym poziomie aranżacyjnym i wykonawczym, ale zalana tym nieudolnym rzyganiem traci mnóstwo prostej przyjemności z słuchania. Ani to growl, ani darcie gęby a'la chociażby Chuck Billy gdy ma chęci, wokal brzmi dosłownie komicznie. Brzmi nienaturalnie i na siłę "trendy i jazzy, wręcz karykaturalnie niekiedy ("Faster", w którym czuć nieziemski wysiłek jaki wkłada pan za mikrofonem w to by wydawać z siebie te charczenia...).
Muzyka jednakowoż to zupełnie inna para kaloszy. Neuronia umiejętnie łączy w jedno melodykę tradycyjnego heavy metalu z mocą death metalu. Dodając po drodze mnóstwo smaczków, tworzących podwaliny ich własnego stylu. "Slipping into Oblivion" na ten przykład oferuje rozbudowaną partię instrumentalną z plastyczną solówką, z drugiej strony ma mnóstwo klimatu dzięki jakimś niepokojącym klawiszom występującym w okolicach refrenu. Orientalizujące dźwięki pojawiające się w "White Mouse" też umiejętnie jeżą włoski na karku. Świetną wizytówką jednak dla całej płyty jest pojawiający się po intrze kawałek "Make Them Die". Udana kompozycja, łącząca melodię z czarcią mocą w szaleńczych refrenach pełnych blastów. "Follow the White Mouse" w trakcie prezentowania swoich atutów zmienia środek ciężkości - jedne utwory są wyraźnie bardziej heavy metalowe ("November Skies"), kolejne natomiast są o wiele bardziej mocarne. Przy żadnych na pewno nie będziemy się nudzić, dzięki przemyślanym aranżom i rozbudowanym partiom solowym.
"Follow the White Mouse" to dobry prognostyk na przyszłość dla Neuronii. Album ten to zalążek czegoś co może już na następnej płycie stać się bardzo oryginalnym stylem. Panowie muzycy muszą tylko popracować trochę nad brzmieniem - bo te nie uwypukla w pełni mocy jaką generują na swej płycie, wręcz momentami brzmi mało zawodowo moim zdaniem - no i do cholery ciężkiej! Niech coś zrobią z tymi wyjcami pretendującymi do miana wokalistów, ech...
Grzegorz Żurek