Za okładką w stylu filmów porno kryje się jeden z najlepszych albumów angielskiej kapeli Saxon
Po rozstaniu z wieloletnią wytwórnią Carrere Records i zasileniu rodziny EMI w twórczość Anglików wstąpił nowy duch. Dojrzała już wówczas kapela do swojego zadziornego heavymetalowego stylu dorzuciła nośne, dobrze wchodzące motywy. Muzyka Saxon stała się bardziej przystępna dla słuchaczy, ale wciąż trzymała się rdzenia, z którego wyrosła tożsamość Anglików. Taki jest właśnie album „Innocence Is No Excuse”, który wspominamy ze względu na winylową reedycję.
W wydawnictwie ozdobionym ryzykowną okładką, zrywającą zarazem z wojowniczymi historiami, znalazło się dziesięć utworów. Mroczne, niezwykle klimatyczne otwarcie albumu, wpisujące się w najlepsze heavymetalowe standardy („Rockin’ Again”), świadczyło, że muzycy Saxon znajdowali się wówczas w kapitalnej formie. Refleksyjny Biff Byford na wokalach, wspierany charakterystycznymi chórami, wprowadza do „Innocence Is No Excuse” w niezapomniany sposób. Zresztą tego typu niezapomnianych partii wokalnych i instrumentalnych znalazło tu się zdecydowanie więcej.
Na dystansie „Innocence Is No Excuse” otrzymaliśmy bowiem dużo drapieżnego i zarazem soczyście brzmiącego NWOBHM („Call Of The Wild”, „Back On The Streets”, „Devil Rides Out”, „Everybody Up”, „Raise Some Hell”), będącego najlepszą wizytówką stylu Saxon. Na krążku nie brakuje więc ostrości, którą dodatkowo akcentują porywające solówki gitarowe („Rockin’ Again”, „Call Of The Wild”, „Broken Heroes”), fantastyczne linie basowe Steve’a Dawsona („Devil Rides Out”) i niezawodny wokal Biffa Byforda. Do historii bez wątpienia przeszła kompozycja „Broken Heroes”, będąca jednym z najlepszych heavymetalowych hymnów w repertuarze grupy. To mocna ballada, a zarazem utwór na koncertowe sztandary angielskiej kapeli.
Siódmy duży album Saxon proponuje też wpływy rock n’ rolla w stylu Motorhead („Rock ‘n’ Roll Gypsy”, „Gonna Shout”, „Give It Everything You’ve Got”), obecne przecież w twórczości kapeli u zarania jej dziejów. Całość okazuje się bardzo żywiołowym, dobrze zagranym i wyprodukowanym materiałem. Co prawda konserwatywni fani Saxon mogliby nieco pomarudzić ze względu na przystępność niektórych utworów, ale właśnie dzięki płycie „Innocence Is No Excuse” o twórczości Anglików mogła usłyszeć znacznie większa grupa słuchaczy, niż było to wcześniej.
W sumie więc przenosiny z Carrere Records do EMI dobrze wpłynęły na kondycję studyjną Saxon. Kapela zaprezentowała się w porywający sposób, pielęgnując dobre standardy NWOBHM, aby też otworzyć się na szerszą publiczność. Niestety był to ostatni album basisty, kompozytora i współtwórcy formacji Steve’a Dawsona, który po jego wydaniu odejdzie z Saxon, choć będzie jeszcze uczestniczył w procesie kompozycyjnym do kolejnego albumu.