Blood I Bleed / Massgrav
Gatunek: Metal
Gdy dwie grindcore’owe kapele wydają split, możemy spodziewać się tylko jednego - sadystycznego ataku na nasze narządy słuchu. Niestety tylko tyle…
Blood I Bleed i Massgrav przygotowały na swoje wspólne wydawnictwo łącznie aż 23 utwory. Zagrały je w niespełna 21 minut, co daje nam niewiele ponad minutę na jeden numer. Czy w tak krótkim czasie jest możliwość zawarcia ciekawych aranżacji czy finezyjnych popisów instrumentalistów? Odpowiedź jest oczywista…
Grindcore już w swoich założeniach jest pastiszem muzycznym. Co jednak u pionierów gatunku można było uznać za intrygujące eksperymentowanie zbuntowanych, młodych muzyków, u ich naśladowców już irytuje. Zwłaszcza Blood I Bleed, cieszące się pewnym uznaniem wśród fanów gatunku, tworzy nieczytelną ścianę dźwięku, przez którą przebija się tylko agresywny skrzek wokalisty. Pewne nadzieje na wolniejsze i ciekawsze granie muzycy budzą na początku "Pandemonium/Enigma". Niestety szybko powracają do swojego bezlitosnego, bezmyślnego uderzania w instrumenty...
Większym dystansem do swojej twórczości odznaczają się muzycy z Massgrav. Ich nasączane punkiem granie może budzić w słuchaczu pewne rozbawienie, zaś motoryczne tempo utworów sprawiać, że momentami da się słuchać ich z pewną przyjemnością. Dodatkowy plus mają u mnie za poczucie humoru. Żeby wpleść intro "Wasted Years" Iron Maiden w taką muzykę! Nawet jednak to nie powoduje, że byłbym skłonny wróżyć im jakąś bardziej intrygująca przyszłość.
Split BIB i Massgrav ukazuje jak wyjałowionym gatunkiem jest grindcore. Wydawnictwo warte polecenia tylko koneserom gatunku. Pozostali, omijać szerokim łukiem!
Jacek Walewski