Niewiele zmieniło się w muzycznym obozie Nefarium. Swego czasu miałem sposobność recenzować poprzedni album Włochów. Teraz mam nieprzepartą chęć na mały autoplagiat, bowiem większość spostrzeżeń zawartych w tamtej recce zachowuje tu aktualność. Dla jednych "Ad Discipulum" będzie dowodem na to, że Nefarium dobrze czuje się na obranej ścieżce, dla innych - przykladem zjadania własnego ogona. Najważniejsza w tym wszystkim jest jednak kwestia, czy najnowszy materiał diabłów z południa broni się czy nie broni. A z tym jest różnie, bo niestety powiela on nie tylko zalety, ale i słabości swego poprzednika.
Kapela konsekwentnie eksploruje obszary typowe dla szwedzkiego black metalu, by wymienić choćby takie nazwy jak Dark Funeral czy Setherial. Podstawowe cechy stylistyczne tego rodzaju grania, tj. naddźwiękowe prędkości, napędzane ciągłym perkusyjnym blastem, z jednoczesnym zachowaniem odpowiedniej melodyki, to fundament muzyki Nefarium. Pojawiają się wprawdzie pewne nowe elementy, jak np. finał "The Bastard Son Of Satan" czy ciekawe harmonie w paru innych miejscach. Szkoda jednak, że takich momentów nie ma na "Ad Discipulum" więcej. Co ciekawe, zamykający płytę, chyba najlepszy "Mass Infanticide By The King Of Judea" świadczy także o tym, że Włosi przyswoili sobie ostatnie dokonania Marduk oraz - z niezłym skutkiem - choć raczej nieśmiało, próbowali przeszczepić parę pomysłów na własny grunt. Poza tym, najwyraźniej rzucającą się w uszy nowinką są dźwięki skrzypiec w "Tongue Of The First Pope" i "Servus Servorum Satanae". Generalnie, nie mam nic przeciw skrzypcom. W przypadku pierwszego utworu efekt jest przyzwoity, natomiast brzmienie wspomnianego instrumentu mocno gryzie się z całością drugiej kompozycji i sprawia mocno nienaturalne wrażenie.
Ogólnie rzecz biorąc, "Ad Discipulum" to dość solidny album. Dobra rzemieślnicza robota, z której miłośnicy podobnych dźwięków powinni być zadowoleni. Niestety, podobnie jak w przypadku "Haeretichristus", krążek ten - jako całość - po pewnym czasie zaczyna nużyć. O ile pojedyncze utwory, rozpatrywane osobno nawet dają radę, o tyle ich zbiór traci gdzieś swe zalety. Nefarium w dalszym ciągu ma problem z tworzeniem na tyle urozmaiconych utworów, by utrzymać uwagę słuchacza przez cały czas trwania płyty. W zasadzie wszystkie kawałki oparte są na tym samym schemacie kompozycyjnym, utrzymane w tych samych tempach. Zgoda, to jeszcze nie zbrodnia, można przecież nasycić materiał odpowiednim klimatem i nadać mu więcej znaczeń. Nic podobnego jednak na "Ad Discipulum" nie następuje. To płyta jednowymiarowa, która zbyt szybko odkrywa przed słuchaczem swe plusy i minusy, a przez to nie pozostaje w pamięci na dłużej. Nieśmiałe próby zmiany tego stanu rzeczy są wprawdzie słyszalne, ale wciąż niewystarczające. Mam nadzieję, że z kolejną płytą będzie lepiej.
Szymon Kubicki