Virgin Snatch

Vote is a Bullet

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Virgin Snatch
Recenzje
Grzegorz Pindor
2018-12-11
Virgin Snatch - Vote is a Bullet Virgin Snatch - Vote is a Bullet
Nasza ocena:
7 /10

Virgin Snatch przez długie lata był zespołem nie traktowanym zbyt poważnie. Począwszy od niejednolitego gatunkowo debiutu, a następnie przez otwartą zrzynkę z najbardziej wściekłego oblicza Testament, niespecjalnie zyskali aprobatę krajowych słuchaczy.

Co więcej, śmiem twierdzić, że w okresie premiery opus magnum zespołu, „In The Name of Blood”, nawet chorzowski Horrorscope darzono większym zaufaniem. Czy słusznie? Wydaje mi się, że zespołem i jego dokonaniami jarali się głównie ludzie, którym wcale nie przeszkadzały jawne inspiracje, ani mistyczny wydawca w stronę którego niejednokrotnie kierowano największe działa. Kompletnie niepotrzebnie, bo zarówno Mystic Production jak i metalowi reprezentanci wytwórni ze Skały nie schodzili poniżej pewnego poziomu.

Nie inaczej jest tym razem, i choć zupełnie szczerze nikt na nowy Virgin Snatch nie czekał (tym bardziej w tak gorącym i obfitym w premiery okresie jak jesień tego roku), kontakt z szóstym w karierze albumem uważam za naprawdę przyzwoity. Nie przeszkadza mi ani brak Jacka Hiro, ani jak na ten zespól mocno rozbudowane i osadzone w groove kompozycje. Dzisiejszy Virgin Snatch z nikim się nie ściga, od czasu do czasu jedynie zerkając w stronę (technicznego) death metalu, ale robi to z gracją i bez silenia się na bycie primo: eksploratorami tegoż nurtu, secundo: młodzieniaszkami gotowymi do pokazania całego wachlarza umiejętności poszczególnych muzyków. Tutaj brawa dla Pawła Paska, bez którego ta płyta prawdopodobnie w ogóle by nie powstała. Mało tego, podwójny transfer na linii Virgin Snatch i Kat & Roman Kostrzewski faktycznie miał sens. Jackowi obecnie lepiej w mniej pogmatwanej muzie, a majster Pasek bardzo dobrze odnajduje się w realiach neo thrashu („We Are Underground”).

Niestety choć w ostatecznym rozrachunku „Vote is a Bullet” (kolejny album kierowany przeciwko obecnej władzy; każdej władzy) nie jest krążkiem do którego zamierzam wracać z wypiekami na twarzy. Preferuję kontakt na żywo, a ten już za kilka dni w katowickim MegaClubie. Wtedy to okaże się, czy zastępujący Jacko, znany z Devilish Impressions Łukasz Sarnacki to człowiek na właściwym miejscu. O gardło Zielonego się nie martwię. Nikt nie powinien.