Daughters

You Won’t Get What You Want

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Daughters
Recenzje
Sebastian Urbańczyk
2018-11-14
Daughters - You Won’t Get What You Want Daughters - You Won’t Get What You Want
Nasza ocena:
10 /10

Rozstania i powroty. Było ich bardzo dużo w ostatnich latach na muzycznym rynku. Ile zespołów miało do zaproponowania coś więcej niż odgrzewanego kotleta? Ile z nich obroniło artystycznie decyzję o powrocie? Garstka.

Pod tym względem Daughters staje w jednym szeregu ze Swans czy Celtic Frost. Oni między innymi powrotnymi albumami dobrze namieszali, nagrywając muzykę, która – jestem o tym przekonany – wytrzyma próbę czasu.

Nie będę nikogo zwodził, Daughters nagrało album doskonały. Bez wypełniaczy. Totalny. Ten band jest jak Holandia Cruyffa. Wszyscy atakują, wszyscy bronią, każde ogniwo zespołu jest ważne i razem tworzą dobrze funkcjonującą drużynę. Daughters mają znakomitego bębniarza, genialnego basistę i gitarzystę/keybordzistę wizjonera. „You Won’t Get What You Want” ma wszystkie znamiona albumu ponadczasowego. Decydują o tym: wizja, nieschematyczne myślenie oraz muzyka na przecięciu różnych gatunków muzycznych, które są punktem wyjścia i na ich bazie powstaje nowa jakość. Problem recenzentów z określeniem ich gatunkowej przynależności najlepiej to obrazuje. Grindcore, noise rock, math metal, art metal. Wiele razy próbowano ich szufladkować, ale bezskutecznie, bo Amerykanie z Providence ciągle uciekają do przodu, wymykają się klasyfikacji.

„You Won’t Get What You Want” to w czystej postaci muzyczne szaleństwo, zapis złego snu schizofrenika. Materiał wybitnie konfrontacyjny. Drażni, prowokuje do ucieczki, stara się wytrącić słuchacza z równowagi. Jest jak kamyk w bucie, sól w ranie i rzęsa pod powieką naraz. Amerykanie nie bawią się w półśrodki, nie sondują, czy coś chwyci, czy się spodoba. Grają, jakby mieli to zwyczajnie w dupie. Serwują te dziesięć dziwolągów zwanych utworami bez zastanowienia. Bierzesz to albo nie, twój wybór, zdają się mówić. Mamy tu trans, dronowe odjazdy, industrial, mechaniczne proste rytmy i nerwowe, połamane bicie perkusyjne, masę trudnych do zidentyfikowania dźwięków i gitary żywcem wyjęte z poradnika, jak nie używać tego instrumentu. Sadler (gitara/klawisze) już wcześniej, na bardziej gitarowych albumach pokazywał, że nieszablonowe myślenie nie jest mu obce. Jednocześnie, kiedy zastanawiamy się, czy to już tylko hałas, czy jeszcze muzyka – następują zwroty akcji i Daughters wchodzą z takim „Satan In The Wait”, w którym dominuje nastrój, świdrujący transowy bas i świętujące koniec świata instrumenty klawiszowe. Albo z podbitym elektroniką „Less Sex”, który brzmi trochę jak skrzyżowanie Cave’a z Depeche Mode. Ci goście nie boją się niczego. Nad całością unosi się duch jednostki, która postradała zmysły. Człowieka przegranego. Jak Locrian na swoich ostatnich płytach (potwornie niedocenionych) tworzy klimat świata po zagładzie, upadku ludzkości, tak Daughters skupiają się na jednostce, indywidualności.

Daughters na „You Won’t Get What You Want” bawią się formą i brzmieniem, ale nie jest to sztuka dla sztuki. Nie ma tu pustych eksperymentów. Ta ich dźwiękowa zabawa cały czas dokądś prowadzi. Chociaż zabawa to może złe słowo w kontekście tej muzyki. W końcu ani przez moment nie mam wątpliwości, że wszystko jest tu na serio. Na tym krążku każdy dźwięk fantastycznie się klei. Ciężko nie być pod wrażeniem niektórych pomysłów. Nie jest tajemnicą, że Daughters mieli płytę nagraną wcześniej, ale wyrzucili tamten materiał do kosza. Sadler chciał znaleźć odpowiednią formę, nie spieszył się, poszukiwał muzy. Warto było poczekać, bo efekt jest nie do przecenienia. „You Won’t Get What You Want” to soundtrack do podróży w głąb siebie, ku zatraceniu. „Don’t tell me how to do my job” – tymi słowami zaczyna Marschall kawałek „The Reason They Hate Me”. Nie śmiałbym. Jeśli od muzyki oczekujesz nieoczekiwanego, to właśnie to dostajesz dzięki najnowszej produkcji Amerykanów.