Cruentus

Every Tomorrow

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Cruentus
Recenzje
Grzegorz Bryk
2018-10-16
Cruentus - Every Tomorrow Cruentus - Every Tomorrow
Nasza ocena:
7 /10

Założony w 1999 roku szczeciński Cruentus długo kazał czekać na następcę "Terminal Code" (2010).

"Every Tomorrow" to porządnie splątane złącza, kable i przekaźniki, które na pierwszy rzut oka przeraziłyby nawet doświadczonego informatyka. Z jednej strony chaos, z drugiej może jednak logiczna całość, bo każda część dokądś prowadzi. W słuchacza niczym huragan uderzają potężne riffy, niski bas, glowl i scream, ale jest też skrząca się przeróżnymi barwami elektronika i wzbudzająca sprzeczne odczucia dysharmonia. Są po progresywnemu połamane rytmy zarówno perkusyjne jak i samplowe, choć może lepiej mówić tu o polirytmii, ale całości nie można odmówić elegancji dowodu matematycznego. Jest więc zarówno komputer jak i zwierzęce rozjuszenie. Chwila łagodności? Chyba tylko w numerze "Saturn", gdy do głosu dochodzi Maja Holcman-Lasota. Cała reszta to nieomal gitarowo-cyfrowe piekło.

Techniczny metalcore, djent, electro-industrial, a wreszcie i prog-metal. No i ambient, ale to tylko w instrumentalnej miniaturce "Augmentation" i końcówce "Each Tomorrow". Ciężko doszukać się w muzyce Cruentus melodii, bo to raczej feeria matematycznych równań, trudno odnaleźć logikę, bo utworami rządzą nieustanne zmienne (szczytem jest kapitany "Spiritual Digitisation" - jak tu idealnie zgrywają się elektronika, metal i całkiem słuchalne wokale). Nerw jak w Deftones, elektronika późnego Fear Factor, riffowanie jak z Meshuggah. Najważniejsze, że krążek jest wyprodukowane na światowym poziomie. Bas soczysty, gitary naprawdę potężne, wokal wściekły, elektronika odpowiednio komputerowa. I ta cyfrowość naprawdę kapitalnie splata się z instrumentalami, tworząc swoistą nawałnicę ekstremalnych dźwięków i doznań.

I tak, "Every Tomorrow" to skrajna ekstrema. Może nawet bardziej niż Maigra, Controlled Collapse, Animations czy Ketha – by wymienić tylko polskich przedstawicieli podobnego grania. Więc już co do zasady ciężko będzie znaleźć dla nich słuchaczy. Jeśli wielbiciele mathcore jeszcze o Cruentus nie słyszeli, albo przez te kilka lat od poprzedniego krążka zdążyli zapomnieć, koniecznie powinni zainteresować się nowym wydawnictwem szczecinian.