Tug Boat

Zapomnij całe zło

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Tug Boat
Recenzje
Grzegorz Bryk
2018-10-15
Tug Boat - Zapomnij całe zło Tug Boat - Zapomnij całe zło
Nasza ocena:
7 /10

Był rok 2007, gdy w Jaśle uformował się pierwszy skład Tug Boat. Na przestrzeni lat dochodziło do zmian, zespół zdążył wydać dwie długogrające płyty, a z rokiem 2018 zaproponował "Zapomnij całe zło".

To album pesymistyczny, unurzany w emocjonalnym brudzie, pokazujący raczej ciemną stronę egzystencji. Podmiot liryczny zazwyczaj odrzucony (zarówno przez konkretnych ludzi jak i całe społeczeństwo), zrozpaczony, nierozumiany i przede wszystkim wściekły, szuka swojego miejsca, dochodząc do wniosku, że tak naprawdę może wyrażać się jedynie przez krzyk i bunt - stąd zresztą motto krążka zaczerpnięte z liryków numeru otwierającego album "początek końca // 127": Obudź się i krzycz! Krzycz z całych sił! Pod tym względem "Zapomnij całe zło" mogłoby uchodzić nawet za krążek koncepcyjny, bo prócz tego, że teksty - może nie najlepsze, ale zupełnie wystarczające na proponowaną stylistykę - obracają się wokół podobnych wątków i jednak tworzą spójną całość. Do tego dochodzi specyficzna, mroczna, duszna atmosfera, utrzymująca się praktycznie przez cały krążek.

W twórczości Tug Boat da się wyczuć zarówno Come z czasów, gdy pisali jeszcze rockowe hymny, Totentanz jak i wpływy nu metalowe, bo Tug Boat to band przede wszystkim nu metalowy. Biorąc pod uwagę, że zespół często bawi się w łamanie utworów i serwuje ciekawe fragmenty instrumentalne ("Apus" jest w całości instrumentalny), to można tu nawet mówić o wątkach progresywnych. Tug Boat ciągnie zarówno do cięższych i dojrzalszych form, nawet thrashującego nu metalu jak w przypadku naprawdę mocarnego "Slipvola", ale większość kompozycji opierają na schemacie mięsistych, mielących gitarowych riffów, niskiego basu, krzyczanych zwrotek i melodyjnych refrenów nieco łagodzących oblicze grupy - właśnie tak prezentują się chociażby: naprawdę porządny "Odbierz to, co mam", tytułowy "Zapomnij całe zło" czy "Bez odwrotu". Pojawia się też całkiem sporo czystego śpiewu na podkładach łagodnej gitary ("Kryształowy sen", "Ocean"). Wieńczące podstawową część albumu "Lustra" to właśnie balladowa kompozycja na przybrudzoną grunge gitarę i wokal. Na dokładkę dwa numery w wersji angielskiej - "Oblivion" i "Satellite" - pokazujące, że mimo iż nu metal swoje najlepsze lata ma już dawno za sobą, to Tug Boat dość udanie przenoszą nas w czasy świetności gatunku, szczególnie w jego bardziej przebojową część.

Dobrze, że takie albumy jak "Zapomnij całe zło" wciąż powstają. Nie chcę tu pisać o brzmieniowych anachronizmach, bo to w istocie bez znaczenia. Tug Boat są odpowiednio wściekli, gitary serwują naprawdę pierwszorzędne nu metalowe riffowanie, a wokalista na tyle plastyczny, by nie nudzić plejadą bliźniaczych linii wokalnych. Skrzy się w tej muzyce od pomysłów, a jeśli dodać do tego pesymistyczny wydźwięk i przystępnie metalową formę, to Tug Boat bez problemu powinien zaskarbić sobie sympatię wielu słuchaczy, którzy lubią głośno, po polsku, emocjonalnie, ale też i przebojowo. Porządna płyta.