Distorted Harmony

A Way Out

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Distorted Harmony
Recenzje
Konrad Sebastian Morawski
2018-07-30
Distorted Harmony - A Way Out Distorted Harmony - A Way Out
Nasza ocena:
8 /10

Wywodząca się z Tel Awiwu kapela Distorted Harmony wydała właśnie swój trzeci duży album zatytułowany „A Way Out”.

Przed nagraniami w zespole doszło do ważnych zmian. Przed rokiem z Distorted Harmony pożegnał się gitarzysta Guy Landau, na którego miejsce wszedł Yoel Genin. Wcześniej do kapeli na stałe dołączył też drugi gitarzysta Amit Plaschkes, co oznacza, że album „A Way Out” jest pierwszym materiałem Distorted Harmony nagranym w sześcioosobowym składzie i na dwie gitary. Znajduje to przełożenie na samą muzykę, która brzmi nowocześnie i porywająco.

Na „A Way Out” znalazło się łącznie jedenaście utworów opartych na charakterystycznym dla dwóch poprzednich nagrań zespołu łączeniu łagodnych, subtelnych przestrzeni z ostrymi wymianami na poziomie sekcji instrumentalnej. Taki też jest wokal Michaela Rose – niekiedy spokojny, czysty i lekki, aby stać się drapieżnym w mocniejszych momentach płyty. Tych ostatnich tu nie brakuje. Instrumentaliści Distorted Harmony dają z siebie bardzo dużo kreując wyraziste brzmienie. Trzeba tu przyznać, że współpraca gitarzystów – Yoela Genina i Amita Plaschkesa – okazała się wzorcowa. Wyczyniają oni cuda w kompozycjach „Downfall”, „Awakened” czy też „We Are Free”.

Całość pozbawiona śródziemnomorskich akcentów, co nie jest typowe dla zespołów z Izraela, przybliża kapelę do zachodnioeuropejskich i amerykańskich standardów. Muzycy Distorted Harmony grają odważnie, niekiedy wręcz drapieżnie („Room 11”, „For Ester”, „Anima”), choć nie na tym polegają najważniejsze auty twórczości kapeli. Na krążku dzieje się bardzo dużo. Zespół tworzy wyrafinowane struktury, pełne kapitalnych zagrywek klawiszowych Yoava Efrona, aby nie dając sygnałów ostrzegawczych złamać owe struktury, budząc skojarzenia z przedstawicielami djentu i ekscytującego prog metalowego grania („Downfall”, „Severed”, „Puppet on Strings”, „We Are Free”). Takie nagłe zmiany klimatu okazują się dla słuchacza prawdziwą jazdą bez trzymanki.

Mocnym stroną albumu „A Way Out” są także porywające korytarze dźwiękowe, niektóre utrzymane niemalże w stylu SID, tworzące zarazem świetny efekt w połączeniu z tradycyjną sekcją instrumentalną. Można tego doświadczyć przede wszystkim w „Time and Time Again”, gdzie muzycy wspinają się na Everest swoich progresywnych sztuczek i możliwości. Do tego dochodzą liczne elementy budujące tożsamość zespołu – niekiedy chodzi o drobiazgi, takie jak smutne, porozciągane motywy w „Puppet on Strings”, czy też granie jakby w popieli, na fundamentach dawno zniszczonego domu, jak w epilogu „Someday”, którego posępny klimat łączy się techniczną precyzją.

Distorted Harmony zaproponowali też krótką balladę „A Way Out Of Here”, która opiera się na dialogu wokalno-klawiszowym Michaela Rose i Yoava Efrona, brzmiąc fragmentami bardzo w stylistyce soft. Spokojniejsze, w zasadzie nawet melancholijne momenty oferuje także „Awakened”, choć w tym przypadku gitarzyści z Izraela próbują rozdzierać ową muzyczną melancholię kolejną serią wirtuozerskich zagrywek. Jakież wejście do zespołu mają Yoel Genin i Amit Plaschkes!

„A Way Out” to album, który na trwałe powinien ugruntować obecność Distorted Harmony w świadomości słuchaczy, szczególnie wśród fanów metalu progresywnego. To wizjonerska, nowocześnie brzmiąca i ambitna muzyka.