Hell-Born

Darkness

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Hell-Born
Recenzje
2010-03-17
Hell-Born - Darkness Hell-Born - Darkness
Nasza ocena:
5 /10

Całkiem niedawno "Darkness", ostatni krążek krajanów z Hell-Born, zbierał całkiem dobre recenzje w metalowym pół-światku. Szczerze mówiąc, nie słyszałem tego krążka i jakoś wybitnie ciekaw go nie byłem, ot tak po prostu. Teraz międląc w łapkach edycję limitowaną tej płyty wiem, że nie znając tego albumu wiele nie straciłem...

Po pierwszym obrocie ostatniej płyty Hell-Born z ironicznym uśmieszkiem nadałem "Darkness" "genre" "łubudubu death metal środka". I to najlepiej oddaje to co dzieje się na tym wydawnictwie. Średnie tempa wzbogacone blastami tu czy tam, zapach siarki i spalenizny, wszechogarniający mrok, który generują nutki z pogranicza death metalu, blacku a niekiedy i thrash metalu. Oldschool panie! powie pewnie jeden z drugim spocony podtatusiały i brodaty wyjadacz, który pamięta początki Vader. No tak, ale... Nudne to, po prostu. Teraz, po kilku odsłuchach wciąż mam problemy z rozróżnieniem kiedy kawałki się zmieniają i czym riff A różni się od riffu B. Acz nie przeczę, wykonawczo, brzmieniowo "Darkness" stoi na bardzo zacnym poziomie i reprezentuje sobą coś więcej niż Peja w czerwonym Ferrari biedę. Wielkim plusem tego wydawnictwa są solówki, dodające melodii i mile urozmaicające utwory w momentach, w których piaskowy dziadek będzie dość prężnie sypał piaskiem po powiekach. Osobiście przypadły mi do gustu jeszcze na nowym Hell-Bornie wycieczki pod thrash metal. Taka końcówka "Curse me and I win" to nic innego jak Slayer pełną gębą i to się może podobać.

Gorzej, że jak pisałem wyżej gdy przychodzi co do czego trzeba być naprawdę fanem tego gatunku, by nie odpłynąć przy "Darkness" trochę w inny sposób niż by to zapewne chłopaki z Hell-Born chcieli by ludzie przy ich krążku odpływali. Nie wiem dlaczego, ale death metal kojarzy mi się obecnie z serią komiksów o Thorgalu. Fenomenalny start, perfekcyjne rozwinięcie historii i...wypalenie. I tak jest z "Darkness", kolejną porządną płytą z tego gatunku, która opierając się na sprawdzonych patentach może wywołać machanie dynią maniaków ekstremy, ale to już było, i nie wróci więcej, jako rzekł klasyk. Słowem - może się podobać, ale nie musi. Jak powiedział Cezar o piramidach w "Asterix i Obelix Misja Kleopatra" : "Takie tam stożki". Taki tam death metal. Idę słuchać Mastodon.

P.S. Te dodatkowe kawałki w wersji live dodane do limitowanej edycji tego krążka wiele do całości nie wnoszą...

Grzegorz Żurek