Debiut rodaków z Underdark po raz kolejny udowadnia mi, że w naszej krajowej muzyce dzieje się ostatnimi laty jakaś undergroundowa rewolucja. Multum kapel wyskakuje ni stąd ni zowąd z materiałami, które jestem tego pewien, dały by radę na weście i eaście (acz najpierw ktoś musi je rozpropagować w tym mało rock'n'rollowym państwie...). Underdark wpisuje się w trend tego typu zespołów. "In The Name Of Chaos" to więcej niż zadowalający kawałek porządnego, łojącego jak diabli śmierć metalu!
"In The Name Of Chaos" od razu cieszy oko na start pomysłem na wydanie krążka i jego jakością. Layout utrzymany jest w niepokojących, mrocznych barwach. Do tekstów zawarte są, z lekka w behemothowym stylu, przypisy wyjaśniające genezę kawałków (Yes, yes, yes! Jak krzyczał onegdaj mąż Isabel. Utwór tytułowy traktuje o drowach!). Członkowie zespołu na zdjęciach robią groźne miny (ale perkusista wczuł się trochę za bardzo...), od razu na starcie miałem swoją wizję tego jak zabrzmi debiut Underdark. I okazało się, że miałem rację i muzyka świetnie koresponduje z zawartością wizualną "In The Name Of Chaos".
Po majestatycznym wstępie w postaci "Preludium/Proelium" dostajemy taki strzał między oczy, że ciężko złapać oddech. "Gospel Of Netherworld" to świetna wizytówka stylu Underdark i na bank koncertowy killer. Początek tego kawałka może kojarzyć się z imperialistycznym rozmachem Immolation, który pozostaje kierunkowskazem (ładnie chłopaki łamią rytmy jak ekipa Dolana) aż do odjechanej w kosmos solówki. Bardzo melodyjnej, dodającej oddechu temu technicznemu śmierć metalowi. Potem chwila na zwolnienie, ponowny atak, powrót w epickie rejony i ja jestem kupiony. Taki death metal - na technicznie niebanalnym poziomie, z pomysłem, który nie nudzi a wręcz spawa człowieka do głośnika - to jest to. W muzycznej propozycji Underdark jest też zawarta duża dawka tajemnicy między nutkami, mówiąc krótko, "to coś" unosi się w powietrzu i wywołuje stan radosnego upojenia dźwiękami dla fana ekstremalnego metalu.
Underdark wie też, co jak kombinować, by płyta nie znudziła się przy trzeciej czy czwartej kompozycji. W "World Reframed" dostajemy zwiewne pianinko, w "The Path" świetnie wkomponowane w utwór melodyjne partie gitar. "Monument of Hypocrisy" natomiast przypomina na początku "Hammer Down The Nails" Vital Remains i ogólnie cały utrzymany jest w klimacie ekipy Tony'ego Lazaro. Dostajemy nawet instrumentalny kawałek pod koniec krążka, co na wydawnictwach death metalowych jest raczej rzadkością.
Pomieszać Immolation z Vital Remains, dodać pewien tajemniczno-mistyczny klimat pełen podskórnego chaosu i wyjdzie nam debiut Underdark. "In The Name Of Chaos" to death metal na naprawdę wysokim poziomie, kopiący dupsko i czarujący gdzniegdzie niebagatelnymi rozwiązaniami a przy tym muzycy nie stronią też od czasu do czasu od melodii. Skąd się biorą ci debiutanci ostatnio, nagrywający rzeczy na poziomie starych wyjadaczy, nie mam pojęcia...Żeby zbyt się chłopaki nie rozochocili ósemka, bo mój pajęczy zmysł podpowiada mi, że stać Underdark na wiele więcej. No i spory plus dla Drizzta za ksywę i "thanks'y" dla pisarzy we wkładce. W końcu nie czuje się głupio, że mam całą "Wojnę Pajęczej Królowej" na półce.
Grzegorz Żurek