The Unholy Alliance Tour II
Gatunek: Metal
Dla wytwórni każda okazja do zarobienia paru dolców jest dobra. Kiedy jeszcze na okładkę wrzuci się nazwę Slayer, to juz zysk jest niemal pewny. DVD dokumentujące trasę koncertową wydaje się być idealną okazją do drenażu kieszeni naiwnych fanów, a profity tym większe, im mniej za określoną cenę zaoferuje wydawca.
Opisywane wydawnictwo składa sie z dania głównego w postaci dziesięcioutworowego setu Slayer oraz przystawek, tj. pozostałych kapel towarzyszących im na trasie. Całość rozpoczyna całkowicie mi obcy Thine Eyes Bleed. Pojawili się na scenie, zaszumieli i, zanim na dobre zsoczewkowalem wzrok na ekranie telewizora, zniknęli. Zdążyłem jednak odnieść wrażenie, ze udział w tym tour zawdzięczają wyłącznie basiście o nazwisku Araya. Nic jednak nie wskazuje, że Johnny Araya posiada choćby ułamek talentu brata.
Co dalej? Słodziutki, obficie okraszony cudownymi klawiszowymi pasażami i skrzącymi sie solóweczkami wystep Children Of Bodom pominę litościwym milczeniem. Na szczęście, to tylko dwa kawałki. Wreszcie robi się ciekawie, bo na scenie pokazuje się Mastodon. Szkoda, że tylko z trzema utworami - "Crystal Skull" i "Capillarian Crest" z "Blood Mountain" oraz "Blood and Thunder" z "Leviathan". Mastodon to sceniczne zwierzaki, o czym świadczy ich własne DVD, nie jest więc zaskoczeniem, że wypadli świetnie.
Nie miałem okazji przekonać się, czy Lamb Of God masakruje z porównywalną mocą, co Mastodon, bo jeden (!) kawałek, jaki znalazł sie na płycie to po prostu zbyt mało, by ocenić cokolwiek, a przede wszystkim by dobrze wsłuchać się w muzykę. Mam mieszane uczucia co do tej części DVD. Przede wszystkim, w żadnym stopniu nie oddaje ono atmosfery koncertu czy tym bardziej całego Unholy Alliance Tour.
Pomijając kwestie doboru kapel, bo to sprawa organizatorów trasy, nie rozumiem, jaki sens ma wrzucanie tak krótkich fragmentów z setów supportów. Do tego, występ każdej kapeli poprzedzony został wypowiedziami muzyków. Po pierwsze, niewiele wnoszą one do tematu, a po drugie, dodatkowo potęgują wrażenie totalnego poszatkowania materiału.
Niestety, show gwiazdy wieczoru nie do końca rekompensuje niedostatki DVD. Nie dlatego, że zawiódł zespół, bo wiadomo, że Slayer na żywo nie schodzi poniżej swojego poziomu, ale dlatego, że 10 kawałków i ok. 45 minut występu, to po prostu śmiesznie mało. Tracklista obejmuje dwa kawałki z "Christ Illusion" ("Cult" i "Eyes of the Insane") oraz żelazne klasyki odgrywane na każdym koncercie Amerykanów (może z wyjątkiem "Blood Red"). Nie powalają również dodatki w postaci krótkich wywiadów i jeszcze krótszych, głupawych wypowiedzi fanów (żadna nowość na DVD sygnowanym logo Slayer), które spokojnie można było sobie darować. Unholy Alliance Tour to jedynie ciekawostka, dla największych maniaków Slayer. Reszta może to spokojnie olać.
Szymon Kubicki