Pierwsze DVD Niemców, zawiera koncert z Frankfurtu zagrany w ramach pierwszej trasy koncertowej, jaką zespół odbył w 1991 r. po wydaniu "Dances of Death". Ten sam tour został już udokumentowany w postaci koncertówki "Live At An Exhibition", która zawiera nagrania z Düsseldorfu. Kto więc słyszał ten album wie mniej więcej, czego spodziewać się po recenzowanym wydawnictwie.
Podkreślić trzeba przede wszystkim, że zwizualizowana muzyka Mekong Delta zyskała naprawdę sporo. Szczerze mówiąc, spodziewałem się zobaczyć kilku stojących jak kołki muzyków ze skupieniem odgrywających swoje skomplikowane i zakręcone partie, tymczasem "Live in Frankfurt" to po prostu świetny metalowy koncert, pełen ognia i żywiołowości. Raczej bootlegowa jakość zdjęć i ciasne wnętrze klubu jeszcze bardziej podkreślają autentyczną atmosferę setu. Oglądając to wydawnictwo miałem wrażenie, że zespół gra specjalnie dla mnie i ani przez chwilę nie czuje się tej szklanej bariery oddzielającej kapelę od słuchacza, tak jak ma to miejsce w przypadku dużej części metalowych koncertów wytłoczonych na DVD. Zadziwiające, że taki efekt udało się osiągnąć bardzo skromnymi środkami. Nie słyszę tu żadnych studyjnych poprawek, wszystko brzmi bardzo naturalnie. Pewne problemy Douga Lee w odśpiewaniu na żywo swoich partii, które dało się już wyłapać na wspomnianej wyżej koncertówce są słyszalne także i tutaj, ale tym razem nie stanowi to większego problemu.
Tracklista "Live in Frankfurt" niemal idealnie pokrywa się z zawartością "Live At An Exhibition", zawiera za to jeden dodatkowy kawałek. I to jaki - pełną, niemal 19-minutową wersję tytułowego utworu z "Dances of Death". Zresztą, ten krążek został przez zespół odegrany w całości. Zabrakło utworów z "The Principle of Doubt", co chyba potwierdza moją tezę, że nawet dla samego zespołu ta płyta jest nieco przekombinowana. Godnie za to reprezentowane są dwa pierwsze krążki Niemców. Niektóre kawałki różnią się od oryginalnych wersji, nie zabrakło improwizacji i solówek, w tym perkusyjnej, bodajże w trakcie "Heroes Grief".
Znakomite wydawnictwo zarówno dla największych miłośników pokręconych dźwięków Mekong Delta, do których nieskromnie zaliczam sam siebie, jak i dla tych, którzy chcieliby zobaczyć, jak wiele lat temu grał jeden z najbardziej niedocenianych zespołów metalowych na naszym kontynencie. Znakomite wydawnictwo, ale z jednym minusem - 72 minuty to zdecydowanie za mało. Polecam.
Szymon Kubicki