Wintersun

The Forest Seasons

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Wintersun
Recenzje
Konrad Sebastian Morawski
2017-11-14
Wintersun - The Forest Seasons Wintersun - The Forest Seasons
Nasza ocena:
8 /10

Wintersun to Jari Mäenpää, a Jari Mäenpää to Wintersun.

Ten fiński kompozytor, wokalista i multiinstrumentalista napisał wszystkie utwory na "The Forest Seasons", czyli trzeci duży album swojego flagowego zespołu. On jest także autorem słów i wykonawcą zdecydowanej większości partii instrumentalnych na nowym materiale Wintersun. Wkład pozostałych muzyków polega na wzmocnieniu sekcji wokalnej poprzez zaproponowanie czystych partii lub chórów, które dodały albumowi odpowiedniej mocy. To równocześnie najbardziej dojrzałe, wszechstronne i dopracowane dzieło fińskiej kapeli.

"The Forest Seasons" składa się z czterech rozbudowanych, wielowątkowych kompozycji. Każda z nich oznacza odpowiednią porę roku. Wiosnę, czyli "Awaken From The Dark Slumber (Spring)", rozdzielają dwie części. Pierwsza charakteryzuje się mrocznym, podniosłym klimatem, utrzymanym nieomalże w blackmetalowym standardzie, zaś w drugiej wyłania się zdecydowanie więcej deathowej dynamiki, a zarazem mocnych i agresywnych zagrywek gitarowo-perkusyjnych, których wytrawnym zwieńczeniem okazują się chóry. Obie części utworu łączy drapieżny wokal Jariego Mäenpää, a także intensywna sekcja instrumentalna, przywołująca z miejsca skojarzenie z ekstremą w fińskim wydaniu.

Wintersun na "The Forest Seasons" to także oszczędnie proponowane partie melancholii, jak w utworze "The Forest That Weeps (Summer)". Nie mija jednak nawet minuta spośród przeszło dwunastu, aby kompozycja wdarła się do mocnego death n’ blackowego galopu instrumentalnego. Jej środkowy fragment wypełnia także folkowa przestrzeń, którą Jari Mäenpää uzyskał sięgając m.in. po gitarę akustyczną, zaś finałowe momenty kompozycji wypełnia fantastyczny chór w wykonaniu muzyków z fińskiej i farerskiej sceny metalowej. Trzeba więc do utworów zaproponowanych na "The Forest Seasons" podchodzić całościowo. Poziom ich rozbudowania otwiera przed słuchaczem możliwość odkrycia wielu tajemnic, zaś nagłe zwroty tempa wpisują się w progresywne nieoczywistości.


W cykl nieprzewidywalnych struktur dźwiękowych wpisuje się także podzielona na cztery części kompozycja "Eternal Darkness (Autumn)". To tak jakby Jari Mäenpää zatęsknił za nagrywanym w piwnicach black metalem przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Pierwsza część jesiennego utworu stanowi niemalże reaktywację blackowych kaset magnetofonowych, czyli minimum jakości, rój instrumentów, wrzask i poczucie obcowania z totalnie potępioną muzyką. Każdemu słuchaczowi, któremu uda się przebić przez pierwsze sześć minut tego kawałka, wszelkie niedostatki (miłe wspomnienia?) wynagrodzą liczne smaczki instrumentalne, takie jak monumentalne partie bębnów, znakomita i skomplikowana solówka gitarowa, czy kolejna porcja akustycznych uniesień Jariego Mäenpää. To jednak bardzo ciężka, intensywna od nadmiaru blackowych zagrywek, kompozycja.

Tymczasem zima pod postacią utworu "Loneliness (Winter)" przynosi nieco spokoju muzyce Wintersun. Kompozycja nie jest tak drapieżna i wściekła, jak jesienny "Eternal Darkness (Autumn)", a jej struktura przywołuje skojarzenia z dwoma pierwszymi utworami na krążku. Tyle, że wieńczący całe dzieło "Loneliness (Winter)" okazuje się dość nieregularnym przeżyciem. Ze jednej strony zespół prezentuje tu swoje melancholijne oblicze, zaś z drugiej wyrywa się do agresywnych zagrywek. Znalazło się tu także mnóstwo dramatyzmu, szczególnie w warstwie wokalnej, tak jakby wydzierający się wokalista wypowiadał swoje słowa po raz ostatni w życiu. Kompozycję ozdobiły także heavymetalowe riffy, nawiązujące nieco do klasyków gatunku.

W sumie więc aż dziw bierze, że Jari Mäenpää w zasadzie samodzielnie zdołał nadać muzyce Wintersun takiego rozmachu, jakby wystąpił tu niebywały zaciąg muzyków. Pomimo, że cała sekcja instrumentalna i większość partii wokalnych spoczęła na jednym człowieku, to album sprawia wrażenie dzieła o wielu różnych obliczach. Wintersun na "The Forest Seasons" jest więc ciężki i drapieżny, ale też bardzo nieprzewidywalny. Znalazło tu się trochę retro black metalu, sporo agresywnego deathu, szczypta melancholii, folk i heavy metal, a całość zamyka się w przejmującej wizji cyklu narodzin, życia i śmierci. Warto sprawdzić.