Dark Tranquillity

Atoma

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Dark Tranquillity
Recenzje
2016-12-08
Dark Tranquillity - Atoma Dark Tranquillity - Atoma
Nasza ocena:
9 /10

Giganci szwedzkiej sceny melodyjnego death metalu od blisko piętnastu lat nie splamili się słabym wydawnictwem.

Owszem, zdarzały się słabsze kompozycje, ale w obrębie skrupulatnie wypracowanej stylistyki, mrocznej otoczki i nie mniej gęstej atmosfery utworów, są jedyni w swoim rodzaju, a najnowszy krążek w dorobku Dark Tranquillity, zatytułowany "Atoma" stanowi doskonałe uzupełnienie ich dyskografii. Mało tego, uważam, że wszystkie komplementy i uznanie płynące w stronę Mikkaela Stanne i spółki są w pełni zasłużone i gdyby tylko lekko wysunęli do przodu elektronikę i spróbowali sił na mniej metalowym polu, z pewnością osiągnęli by prawdziwe wyżyny kreatywności. Mimo jedynie okazjonalnych eksperymentów z brzmieniem, nadal w obrębie samego metalu, są jednym z moich ulubionych zespołów, a z całą pewnością należą do grona tych, do których lubię wracać ze względu na równość wypuszczanych materiałów. W przeciwieństwie do kolegów po fachu z In Flames, owa wierność konwencji, jak i "mrocznej" stronie metalowego rzemiosła, paradoksalnie stanowi najjaśniejszy punkt Dark Tranquillity.

Krążek w znakomitej większości wypełniają brutalne, szybkie strzały, a odejście od klasycznego dla Szwedów intensywnego łomotu na rzecz niemal rockowych patentów perfekcyjnie przełamuje metalowe szaleństwo. Chociaż, prawdę mówiąc, większość purystów nie ma nawet zamiaru włączać twórców m.in. "Projector" do grona zespołów, które zapisały się na kartach ekstremy. Czy słusznie - sami sobie odpowiedzcie. Osobiście uważam, iż zarówno "Atoma", jak i poprzednie krążki, począwszy od "Damage Done" z 2002 roku, są doskonałym przykładem przebojowego i miejscami mocno nietuzinkowego metalu, który (tak!) łączy pokolenia.

Jedenasty album w dorobku grupy stanowi syntezę blisko ćwierćwiecza na scenie i jestem w stanie pokusić się o twierdzenie, że jest to jeden z najlepszych materiałów Dark Tranquillity w ogóle, nieprzesadzony zarówno pod względem wygaru, blastów i gęstego kombinowania w materii rytmu, jak i odpowiednio dopieszczonego brzmienia - gdzie (w końcu) liczy się naturalność, ciepło i przestrzeń, której próżno szukać w nowoczesnych produkcjach. Oczywiście mając taki a nie inny status na scenie, niemałe możliwości w postaci doboru studia i producentów, zespół tego kalibru musi brzmieć, ale chwała im za to, że przynajmniej jeden z obecnych trendów, czyli mniejsza kompresja i odejście od cyfry, dotarł również do stolicy metalu, Goteborga.

Pisząc o "Atoma" nie sposób nie wspomnieć o fenomenalnej formie frontmana zespołu. Z wiekiem Stanne rozwija technikę, a czyste wokale stanowią już nie dodatek, a żelazny element układanki. Chciałbym móc dodać, że ponadto duet Sundin - Henriksson wykonał świetną pracę, ale tego drugiego w zespole już nie ma, i brawa należą się wyłącznie mózgowi tego przedsięwzięcia, niezmordowanemu Niklasowi. Filar kompozytorski (a obecnie także graficzny) Dark Tranquillity jeszcze długo nie wyczerpie pomysłów i mam nadzieję, że przy kolejnej płycie, z ustabilizowanym składem, swoje trzy grosze dorzuci znany z Tiamat - basista Anders Iwers.

Grzegorz Pindor