Seven Heads Ten Horns
Gatunek: Metal
Wywodząca się z Rzymu kapela The Foreshadowing w okresie przeszło dziesięcioletniej działalności we Włoszech uzyskała niemal kultowy status. Czas by ten kult rozszerzyć na cały świat.
Duże szanse na komercyjny sukces Rzymian poza granicami własnego kraju daje album czerpiący tytuł z Apokalipsy św. Jana, czyli "Seven Heads Ten Horns", będący fragmentem opisu Bestii: "I ujrzałem Bestię wychodzącą z morza, mającą dziesięć rogów i siedem głów, a na rogach jej dziesięć diademów, a na jej głowach imiona bluźniercze". Szkoda, że tytuły poszczególnych utworów płyty nie nawiązują do owych imion bluźnierczych, a sama okładka zdobiąca dzieło też niekoniecznie pobudza mroczną wyobraźnię. To jednak w zasadzie drobiazgi na ołtarzu niezłego, rozpisanego na 55 minut materiału w klimatach adresowanych do fanów Paradise Lost z różnych okresów działalności, czyli coś pomiędzy gotykiem a doom metalem z odczuwalnym pierwiastkiem melancholii.
Czwarty album The Foreshadowing zawiera w sumie dziewięć utworów, które charakteryzują się świetnym brzmieniem. Czyja to zasługa? Z pewnością w dużej mierze samej kapeli i rzymskiego Outer Sound Studios, gdzie nagrywano materiał, ale bez bicia przyznaję, że dopiero pod koniec pisania tej recenzji zorientowałem się, że "Seven Heads Ten Horns" został poddany miksowi i masteringowi… w białostockim Hertz Studio. Bracia Wiesławscy dołożyli tu ogromną część swojego doświadczenia. To sprawia, że krążek ma w sobie coś wyjątkowego, wykraczającego ponad narodowe pierwiastki tworzenia. Zresztą samo spojrzenie wokalisty włoskiego zespołu, Marco Benevento, uchwycone na promocyjnych zdjęciach przywołuje wszelkie skojarzenia z Nickiem Holmesem. Frontman The Foreshadowing charakteryzuje się też dobrym, mrocznym wokalem, gładko wpisującym się pomiędzy doomowe i gotyckie wędrówki piątki instrumentalistów zespołu.
Zawartość "Seven Heads Ten Horns" to bowiem ciekawa wędrówka. Instrumentalny "Ishtar" wnosi do całości sporo orientalnego posmaku. To zaiste biblijna kompozycja, która załamuje się na ostrych gitarach Alessandro Pace i Andrei Chiodettiego, którzy w ten sposób wprowadzają do utworu "Fall of Heroes", będącego wyraźnym dowodem doom metalowego zacięcia rzymskiej kapeli. Doomu na tym krążku znalazło się bardzo dużo, może więcej niż mogli się spodziewać dotychczasowi fani The Foreshadowing, o czym najlepiej świadczą utwory "Two Horizons" (ciężar!), "New Babylon" (świetne solo gitarowe!), "17" i "Martyrdom" (drapieżne instrumentarium!). Niemniej nie brakuje tu też orientu, jak w samym finale "Fall of Heroes" i w ozdobnikach "17" oraz "Nimrod", a przede wszystkim gotyku, podanego w bardzo melancholijnej i gorzkiej formie, co najdobitniej odzwierciedlają balladowe kompozycje "Lost Soldiers" i "Until We Fail", ale też obszerne fragmenty wielu innych utworów. W istocie doom metal proponowany przez The Foreshadowing często miesza się z gotykiem, w czym główną zasługę należy upatrywać nie tylko w głosie Benevento, ale też w instrumentach klawiszowych Francesco Sosto.
Oczywiście największą uwagę na "Seven Heads Ten Horns" zwraca kompozycja zamykająca dzieło, czyli trwający przeszło czternaście minut "Nimrod". To najbardziej rozbudowany utwór The Foreshadowing w historii. Kapela nigdy nawet nie zbliżyła się do dziesięciu minut. Co z tego wyszło? Cztery rozdziały kompozycji, która podsumowuje dotychczasowe osiągnięcia i możliwości zespołu, a zarazem dowodzi, że formacja jest gotowa, aby zdobywać uznanie poza granicami Włoch. To bowiem wciągający utwór, pełen melancholii, gotyku, doomu, tego wszystkiego, co można odnaleźć na całej płycie, ale podanego w sposób bardziej wyrafinowany, spójny, intrygujący, utwierdzający w przekonaniu, że o zespole z Rzymu powinni usłyszeć fani na całym świecie.
Mimo wszystko w tekstach utworów z "Seven Heads Ten Horns" trochę mi zabrakło wyraźnego stempla. Jeśli muzycy zabierają się za teksty o Apokalipsie św. Jana to powinni konsekwentniej zaczerpnąć z jej bogatej symboliki, sięgnąć po budzące wyobraźnię opisy, urozmaicić swoje przesłanie w inny sposób, niż trzepanie na okrągło tych samych słów. To w zasadzie jedyny konkretny zarzut, który mogę dziś wyrazić wobec The Foreshadowing. Muzycznie kapela prezentuje się wybornie, a "Seven Heads Ten Horns" powinien zapewnić jej uznane szersze niż w obrębie Wiecznego Miasta.
Konrad Sebastian Morawski