W ostatnim czasie zewsząd prorokuje się powrót fali nowych brzmień w metalu. Polska kapela Sarang dobrze się w te proroctwa wpisuje.
Pięcioosobowy skład z Chorzowa zarejestrował właśnie na własny rachunek swój debiutancki album zatytułowany "Prisoners". Wydane na marnej jakości nośniku dzieło zawiera w sumie osiem utworów, będących połączeniem bardzo wyraźnych nu metalowych wpływów z klimatami groove. To niewiele powyżej trzydziestu pięciu minut muzyki, która jednak w żadnej mierze nie sprawia wrażenia, że mamy do czynienia z debiutem. Album brzmi wyjątkowo dojrzale, jak na miejsce, w którym obecnie znajduje się Sarang. Tym bardziej zasługuje to na podziw, ponieważ kapela z Chorzowa nie jest na razie wspierana przez poważną… i jakąkolwiek inną wytwórnię. Po tym debiucie taki stan powinien ulec zmianie.
W każdym razie trzeba sobie uświadomić, że ilość połączeń Sarang ze sceną nu metalową przełomu XX i XXI wieku jest ogromna. Moim zdaniem, w zawartości "Prisoners" najwięcej słychać nawiązań do stylu kalifornijskiej Ademy, ale formacja nie opiera się też twórczości takich kapel jak Mudvayne czy Drowning Pool. Od tego typu porównań chorzowskiemu zespołowi będzie trudno uciec, bo na jego debiutanckim krążku nie ma na razie niczego, co pozwoliłoby mu się wyróżnić. W dobrze brzmiących kompozycjach brakuje elementów, które budują tożsamość. Sprawiają, że zespół zapisuje się w masowej świadomości nie tylko jako łza na deszczu pośród tego typu twórców muzyki, ale jako prawdziwa burza z piorunami. Nad swoją tożsamością Sarang musi jeszcze popracować.
Na tym zarzuty, choć dość poważne, w zasadzie się kończą. Chorzowscy muzycy na swoim debiutanckim krążku zaprezentowali się jako zręczni instrumentaliści. Album charakteryzuje się dynamicznym soundem i serią niezłych chwytliwych zagrywek. Moim zdaniem na czoło wysuwają się tu drapieżne numery w stylu "Marionettes", "Resonance", "Escape" albo pulsujący "The Arc" i nieco schizofreniczny "Waves", czyli utwory zadziorne, oparte na ostrych instrumentach, rozrywane nośnymi partiami gitary, perkusji i wokalu. To niemalże esencja twórczości wcześniej wymienionych zespołów, którą Sarang przekształcił na polskie warunki, Może szansą dla zespołu byłoby więc tworzenie kompozycji z polskimi słowami? Tym bardziej, że wokal Łukasza "Chuchu" Mazeranta wydaje się być stworzony dla nowoczesnego metalu. Wokalista jest dziś największym atutem zespołu i wokół niego warto budować przyszłość Sarang.
W sumie więc, album "Prisoners" to pozycja dobra dla fanów nu metalu i osób wypatrujących nowej fali tego nurtu. Nie mam pewności, czy ten krążek pozwoli zaistnieć Sarang jako zespołowi bardzo kreatywnemu, ale pierwsze kroki zostały już zrobione, aby w przyszłości kapela mogła rozwijać swój styl, zdecydowanie go urozmaicić i być może stanąć w pierwszym szeregu polskich zespołów nu metalowych.
Konrad Sebastian Morawski