Po Finach z Korpiklaani zawsze można spodziewać się dobrego poziomu w nagrywanej muzyce. Taki też jest dziewiąty album zespołu zatytułowany "Noita".
Nieważne, że w przeszło dwudziestoletnim okresie działalności, przez skład Korpiklaani przewinęło się ponad dwudziestu muzyków. Tak samo nie ma znaczenia, że folk metal osadzony w stylu prezentowanym przez zespół czasy świetności (...jeśli w ogóle takowe były) ma już dawno za sobą. Kolejne krążki Finów dają po prostu dużo przyjemności, zabierają do ciekawych zakątków fińskich legend i stanowią dobrą alternatywę wobec ekstremalnych brzmień. Nie inaczej jest w przypadku albumu "Noita".
To w zasadzie dwunasty krążek, do którego rękę przyłożył główny twórca tej muzyki Jonne Järvelä, ale trzeba pamiętać, że trzy pierwsze albumy Korpiklaani zostały nagrane pod nazwą Shaman. Pewnie z tego też powodu nie są one wliczane do oficjalnej dyskografii kapeli... ale co tam historia! Jonne Järvelä i jego pięciu starych lub młodych towarzyszy instrumentów zarejestrowali właśnie płytę, która powinna przypaść do gustu wszystkim fanom zespołu, a zarazem wpisać się we wszystkie aspekty, o których wspomniałem. Okazuje się bowiem, że "Noita" to album o świeżym, soczystym brzmieniu, pełny żywiołowości i niekiedy wesołkowatości, odkrywający też kolejne fragmenty fińskich wierzeń i podań.
Materiał zawiera jedenaście kompozycji, w tym bonus w postaci utworu "Antaja", a także cover utworu "Mony Mony" z repertuaru Tommy James and the Shondells, który został zaprezentowany jako "Jouni Jouni". Całość od pierwszych dźwięków przyciąga swoją nieposkromioną energią i niekiedy wręcz biesiadnym klimatem ("Viinamäen Mies", "Sahti"), tudzież specyficznym heavy metal folkiem ("Pilli On Pajusta Tehty", "Luontoni", "Sen Verran Minäkin Noita" i szczególnie "Kylästä Keväinen Kehto"), gdzie kapela śpiewa i tańczy, ale też wieloma fragmentami, gdy ostrzej - po angielsku, w stylu NWOBHM - zasuwa na klasycznych instrumentach.
Finowie nie rezygnują też z kompozycji doniosłych, zawierających potężny ładunek tajemnicy i ocierających się o ludowy etos. To numery na ogół utrzymane w refleksyjnym tonie, grane jakby w otoczeniu dobrodziejstw cierpliwej matki natury, wyciągające cały tubylczy sens filozofii Korpiklaani ("Lempo", "Minä Näin Vedessä Neidon"). To moim zdaniem najpiękniejsze fragmenty krążka, a liczne solówki smyczkowe tam zawarte, jak również te obecne w "Ämmänhauta", sprawiają, iż będę do niego często wracał. Widać, że twórca smyczkowych partii, Tuomas Rounakari na dobre rozgościł się już w obozie Korpiklaani, choć w jego szeregach znajduje się dopiero od trzech lat.
W podsumowaniu trzeba powiedzieć, że muzyka Korpiklaani opiera się na dopracowanej sekcji instrumentalnej, w której - co ważne - gitary i perkusja znajdują wspólny język z instrumentami folkowymi, takimi jak skrzypce i akordeon, co przecież wcale nie jest regułą w przypadku zespołów próbujących grać pod Finów. Tyle że Korpiklaani składa się z fachowców, którzy nie pozwoliliby sobie na wypuszczenie materiału niespójnego lub charakteryzującego się kiepskim brzmieniem. "Noit" jest zatem kolejnym dobrym nagraniem formacji. Znakomita produkcja, dobre kompozycje i szczypta wielkich improwizacji zupełnie wystarczają, aby ocenić płytę jako co najmniej zachęcającą.
Konrad Sebastian Morawski