W sierpniu poprzedniego roku stało się jasne, że po dwunastoletniej przerwie działalność Savatage została wznowiona. Jednym z pierwszych rezultatów tego reunionu jest album pt. "Return To Wacken".
Wbrew pozorom nie jest to jednak wydawnictwo koncertowe, ale kompilacja studyjnych kompozycji Savatage. Producenci materiału przyjęli bowiem taką koncepcję, aby wydać krążek zawierający największe przeboje kapeli z Florydy, które ta zagrała podczas festiwalu Wacken Open Air w 1998 roku i w 2002 roku. Tyle że nie jest to zestaw nagrań live, ale ich studyjne odpowiedniki. W sumie więc "Return To Wacken" zawiera studyjny materiał inspirowany nagraniami live, które przed kilkunastu zostały zaprezentowane na podstawie oryginalnych studyjnych nagrań. Pokręcona koncepcja!
Nowy-stary materiał Savatage zawiera też umieszczony w booklecie komentarz legendarnego multiinstrumentalisty i wokalisty Jona Olivy, który z wielkim szacunkiem wypowiada się na temat Wacken Open Air i obecności jego kapeli na tej imprezie. Nadto w booklecie można odnaleźć wiele innych nawiązań do tego niemieckiego festiwalu. Całość oczywiście ma swój cel marketingowy, ponieważ Savatage wystąpi na tegorocznej edycji Wacken Open Air, która odbędzie się na przełomie lipca i sierpnia. W ten sposób do materiału zawartego na "Return To Wacken" dorobiono ideologię, zupełnie tak jakby Metallica miała wydać krążek ze studyjnymi nagraniami pt. "Return to Chorzów", aby przypomnieć polskiej publiczności o zagranych tam w przeszłości setach. Takie albumy można wydawać w nieskończoność, ale trzeba jakoś żyć, prawda?
Jakkolwiek oprawa i cele związane z wydaniem przez Savatage albumu "Return To Wacken" wydają się naciągane, to nie wolno zapominać, iż dzieło zawiera jedenaście naprawdę dobrych numerów. Uzasadnione w tym przypadku wydaje się mówienie o przebojach, ponieważ na krążku znalazły się takie znakomite kompozycje, jak choćby "Hall Of The Mountain King" z 1987 roku, "Chance" z 1994 roku "Dead Winter Dead" z 1995 roku czy też "The Wake Of Magellan" i "The Hourglass" z 1997 roku. Kompozycje zaprezentowano w oryginalnych studyjnych aranżacjach, dzięki czemu mogą się podobać, a także odzwierciedlają kierunek ewolucji Savatage po meandrach metalu progresywnego, heavy i power metalu. Szkoda tylko, że nie wszystkie kompozycje zostały ułożone na trackliście w porządku chronologicznym - spadki jakości soundu są więc trwałym elementem "Return To Wacken".
Oczywiście, jak to w przypadku kompilacji bywa, można trochę pomarudzić. Mnie rozczarowuje umieszczenie na krążku tylko jednego utworu z nieco niedocenionego albumu "Handful of Rain" z 1994 roku, a nieobecność choćby pojedynczych numerów z debiutu Savatage "Sirens" z 1983 roku, a także z czterech innych albumów, przede wszystkim ostatniego jak dotąd dzieła kapeli pt. "Poets and Madmen", wydaje się nieporozumieniem. Tyle że kapela założyła sobie, iż na albumie zostaną umieszczone tylko utwory zagrane na Wacken Open Air. Tak oto karuzela na temat tego wydawnictwa kręci się po tłustych od farby drukarskiej absurdach.
Podsumowując uważam, że "Return To Wacken" to materiał tylko dla zagorzałych fanów Savatage, choć na horyzoncie znajduje się też "chwilę temu" wydany o wiele bardziej atrakcyjny box set z pełną dyskografią kapeli, a nie ze strzępami jej wkładu w metalową scenę. W sumie więc cel wydania "Return To Wacken" posiada w sobie coś bardzo groteskowego i zarazem wyrachowanego, ale obecność tego materiału na rynku jest sygnałem, że Savatage znowu żyje. Pozostaje czekać na materiał z oryginalnymi nagraniami studyjnymi.
iKonrad Sebastian Morawski