Metallica. Tom 2. Prosto w czerń. 1991-2015
Gatunek: Metal
Choć Metallica jest obecnie najczęściej opisywanym zespołem metalowym na świecie, nadal powstają o niej kolejne książki.
Dziennikarze stale ścigają się między sobą o to, który z nich zrobi lepszy wywiad z muzykami, zaś fani z niesłabnącymi wypiekami na twarzy czytają nowo powstające biografie z nadzieją na znalezienie nieznanych dotąd ciekawostek o kwartecie. I mimo faktu, że większość tego typu publikacji jest po prostu zbędna, "Prosto w czerń" jest jak najbardziej warta lektury.
Ponoć dla obu autorów - Paula Brannigana oraz Iana Winwooda - wybór Metalliki na temat ich wspólnej książki był oczywisty. Co może dziwić, ponieważ pisanie kolejnej biografii "największego zespołu metalowego świata", o którym napisano już chyba wszystko (a o tym, czego nie napisano, dowiemy się zapewne dopiero kiedyś z autobiografii gadatliwego Larsa Ulricha), jest dziś zadaniem o wiele bardziej karkołomnym niż ponad dekadę temu, gdy podejmował się tego choćby Joel McIver twórca jednego z najdokładniejszych wydawnictw o grupie. Jedynym sensowym pomysłem na kolejną publikację o Metallice jest próba spojrzenia na zespół z innej perspektywy. Czytanie po raz pięćdziesiąty historii o chuderlawym Ulrichu, który na spółkę ze wstydliwym Jamesem Hetfieldem zakłada garażową kapelę, która rewolucjonizuje metal w latach 80. i nagrywa kolejno klasyczne i kontrowersyjne płyty może nudzić już największych fanów. Gdyby jednak odsłonić trochę kulisów biznesowych, dodać odrobinę plotek i osobistych przemyśleń, całość mogłaby wydać się bardziej frapująca i warta kolejnego opowiedzenia. Tak też postąpili panowie Brannigan i Winwood, pisząc biografię, która zaciekawi także tych, którzy zetknęli się już z "Bez przebaczenia" i "Enter Night".
Pierwszy tom opowiadał dzieje zespołu od jego genezy po wydanie przełomowego pod kątem komercyjnym "Black Albumu". "Prosto w czerń" dotyczy zaś, zdaniem niżej podpisanego, najbardziej fascynującego okresu w historii Metalliki. Początki grupy są bowiem znane na pamięć każdemu z jej fanów - podobnie jak pierwsze pięć albumów w dyskografii. Lata 90. i dwutysięczne to jednak czas, gdy kwartet (a przez krótki okres trio) osiągnął swój szczyt popularności, by niedługo potem zdaniem wielu zagubić się artystycznie i wejść w epokę bessy nawet w kategorii sprzedaży płyt (co oczywiście nie oznacza, że panowie muzycy nagle stali się bankrutami, choć jak sami przyznają w wywiadach tantiemy nie spływają na ich konta już tak intensywnie jak niegdyś). Całe szczęście członkowie Metalliki nie skończyli jak ich koledzy z Gun N’ Roses niszcząc własną karierę przez nadmiar używek i popadniecie w przesadę także w swojej twórczości. Na ponad 250 stronach mamy więc opisaną historię grupy, która osiągnęła ogromny sukces, przeżywa bardzo interesujący proces próby przemiany swojego stylu, by ostatecznie stworzyć z własnej legendy franszyzę i walczyć o powrót na tron. Równie interesujące jest jednak śledzenie także osobistych losów członków kapeli. Nierozwiązane konflikty z początków działalności kończą się niemal tragicznie i tylko trzeźwa reakcja managementu (którego roli w historii Metalliki nie można przecenić) ratuję zarówno karierę muzyków jak i może życie Jamesa Hetfielda, który w czasie sesji nagraniowej "St. Anger" przechodzi obowiązkową terapię.
Pisarski duet nie koncentruje się - jak poprzednicy - na wnikliwej analizie muzyki Czterech Jeźdźców, słusznie zapewne wychodząc z założenia, że fani zespołu i tak znają wszystkiego jego albumy niemal nuta po nucie. Co nie oznacza, że nie dzielą się z czytelnikami swoimi opiniami o ewolucji stylu Metalliki. Oczywiście, jak większość długowłosej publiki i światka dziennikarskiego, uważają, że najlepszymi płytami w dorobku grupy jest pierwsze pięć pozycji w jej dyskografii. Co ciekawe, w kontekście większej koncentracji na stronie biznesowej, nie tłumaczą powstania lżejszych brzmieniowo "Load" i "Reload" względami stricte komercyjnymi, lecz bardziej próbą przedefiniowania się muzyków, powrotem do najwcześniejszych inspiracji Jamesa Hetfielda - fana Aerosmith - oraz odnajdywaniem nowych w country czy rocku alternatywnym lat 90. Zwykle krytykowany eksperyment w postaci symfonicznego "S&M" tu zostaje nareszcie przez kogoś doceniony. Największe cięgi dostaje (tradycyjnie, choć zdaniem niżej podpisanego niesłusznie) "St. Anger", zaś - co znamienne - szalona kolaboracja z Lou Reedem w postaci "Lulu" uznana za ciekawą, ale niedocenioną i niezrozumianą.
Ogromną zaletą książki jest fakt, że obaj jej autorzy przez ostatnie ponad dwie dekady osobiście przeprowadzili kilkadziesiąt wywiadów z muzykami i osobami luźniej powiązanymi z zespołem, dzięki czemu możemy dowiedzieć się wielu ciekawostek oraz poznać trochę plotek z obozu twórców "Kill’Em All" m.in. dotyczących kulisów odejścia Jasona Newsteda, historycznej trasy z Guns N’Roses czy "bójki" Larsa Ulricha w czasie pewnego spotkania.
Co ciekawe, w kontekście, jak często przedstawia się obecnie grupę, Metallica prezentuje się w opisie książki częściowo jako kapelę buntowników nie do końca pogodzonych z rynkiem muzycznym i jego wymogami. Czy bowiem nie popęd do rebelii sprowokował muzyków do wykonania w latach 90. sprośnej piosenki na jednej z grzecznych imprez muzycznych, gdzie najczęściej gra się z playbacku? Nietrafny wybór krótkiej setlisty na koncert ku pamięci Freddiego Mercurego także, zdaniem autorów, jest przykładem na to, że zespół nie do końca "czuje" poprawność polityczną i wpasowuje się w wymagania mainstreamu. Czy to tylko odgrywanie roli niegrzecznych chłopców czy faktyczna tęsknota za undergroundowymi korzeniami - na to musi odpowiedzieć już sobie czytelnik.
Podsumowując, "Prosto w czerń" jest jak najbardziej godna polecenia. I to nie tylko fanom grupy, ale także wszystkim miłośnikom muzyki ze względu na fakt, że przedstawia niezwykle interesujący obraz zespołu, który osiągnął niemal wszystko, musząc jednak zapłacić za to niemałą cenę…
Jacek Walewski