Wielokrotnie rozpisywałem się o swojej nieskrywanej niechęci do wszelkiej maści wznowień, reedycji i remasterów.
Za brak sympatii do tych ostatnich serdecznie dziękuję nieżyjącemu już Tomaszowi Dziubińskiemu, szefowi Metal Mind Productions. Niechaj ziemia mu lekką będzie, ale pod tym względem narobił sporo niepotrzebnego i niedobrego zamieszania. Takich przypadków jest jednak na tyle mało, abym nie musiał się nimi specjalnie przejmować. Co innego, kiedy w pełni zasłużona dla gatunku ikona power metalu decyduje się na wznowienie swoich dwóch przełomowych albumów, w dodatku z ogromem bonusów, a przede wszystkim, w miksie 5.1….
Sami muzycy zgodnie twierdzą, iż to najlepsze, co po latach mogło te płyty spotkać. Zarówno pierwsza, jak i druga część "Elements", pełne znakomitych melodii, świetnych orkiestrowych aranżacji, a przede wszystkim, niespotykanego jak na ten nurt ciężaru (ciężej łoiło tylko Helloween na "The Dark Ride"), brzmią teraz - tak jak wtedy sobie tego życzyli. Podobno zwycięskiego składu się nie zmienia, więc dziwi taki "zabieg", zwłaszcza że fani pokochali oba krążki właśnie za to dość surowe, specyficzne brzmienie. Z perspektywy czasu muszę stwierdzić, że oba krążki wybitnie bronią się pod każdym względem. Zarówno kompozycyjnym (a było to raptem 12 lat temu) jak i brzmieniowym, więc trochę sceptycznie odnoszę się do tego "wyjątkowego" wydawnictwa.
Ktoś z góry musiał zasugerować takie rozwiązanie. Istniejąca od trzydziestu lat fińska formacja ma obecnie przerwę od intensywnego koncertowania, co oznacza, że o legendzie z Helsinek jest zwyczajnie cicho. Nie ma na to lepszego sposobu, niż sztuczne wznowienie zainteresowania zespołem poprzez wydanie specjalnego boxu dla fanów. Niby wszystko jest ok, gdyż całość prezentuje się naprawdę imponująco - obie części "Elements" w wersji podstawowej, do tego trochę niepublikowanego materiału, DVD oraz danie główne, czyli alternatywny miks… tylko czy tego potrzebujemy? Zapaleni kolekcjonerzy rarytasów związanych z Finami - owszem. Zwykłym słuchaczom wystarczy, aby zapoznali się z nagraniami sprzed dekady, aby w pełni mogli pojąć obraz jednego z najbardziej wpływowych zespołów w heavy metalu.
A, byłbym zapomniał. Ten specjalny box został wydany w limitowanym do 10 000 sztuk nakładzie. Zatem jeśli zależy Ci na dopełnieniu swojej kolekcji, radzę pośpieszyć się z zakupem.
Grzegorz "Chain" Pindor