Evergrey

Hymns For The Broken

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Evergrey
Recenzje
2014-11-10
Evergrey - Hymns For The Broken Evergrey - Hymns For The Broken
Nasza ocena:
8 /10

Szwedzi z Evergrey powracają do heavymetalowej gry w najlepszy możliwy sposób. Mianowicie, twórcy genialnego "Recreation Day" sprokurowali nowy album.

Mało tego, do składu powrócili uwielbiani przez fanów muzycy, z naciskiem na perkusistę Jonasa Ekdahla. Wieść to naprawdę znakomita, gdyż odejście tychże pokrzyżowała losy zespołu z Goteborga na tyle mocno, że grupa, mimo znalezienia przyzwoitych zastępstw, znacząco zredukowała swoją działalność.

Ku uciesze słuchaczy z całego globu, w tym i mojej, Evergrey ma się dobrze, czego najlepszym dowodem jest dziewiąty studyjny album grupy. Naszpikowany genialnymi refrenami, walący po pysku potężnym brzmieniem i porywający depresyjnym ładunkiem emocjonalnym nie może się nie podobać. Wysoka forma Szwedów jest rezultatem wystarczająco dużej przerwy od "Glorious Collision", znacznie słabszej pozycji w dorobku progresywnych metalowców. "Hymns For The Broken", mimo swych ogromnych rozmiarów (równa godzina) nie nuży. Wręcz przeciwnie, z każdym kolejnym odsłuchem zwracam uwagę na inne rzeczy, z początku na harmonie i rozłożenie linii melodycznych, potem na pracę sekcji rytmicznej, która jest wprost wyśmienita, wreszcie na sam ciężar.

W związku z tym utwory, które z początku do mnie nie przemawiały, a mam tutaj na myśli przede wszystkim aż nadto epickie "The Grand Collapse" (koniecznie wsłuchajcie się w solo w środku utworu, mrok!) czy trącący klimatem "In Search of Truth", "Archaic Rage" stopniowo podobają mi się nie mniej niż absolutne hiciory: zilustrowany genialnym klipem singiel "King of Errors", dość "jasne" w stosunku do reszty, motywujące do życia "Wake A Change"; czy wreszcie napędzane podwójną stopą, thrashowe "The Fire", albo niezwykle podniosły i wyróżniający się na tle reszty utwór tytułowy.

To co najważniejsze w Evergrey, czyli emocjonalny aspekt twórczości, za którym stoi lider i wokalista Tomas Englud pozostał niezmienny. Filar zespołu i jeden z najlepszych głosów w całym metalu po raz kolejny udowadnia, że jak mało kto potrafi "sprzedać" istotne treści w tekstach, wyciskając przy tym łzy słuchaczy, i (nie)zwyczajnie czarując swoim głosem prowadzi przez prog metalowy świat swojego zespołu. Jak widać, a raczej słychać, to co dobre w szwedzkim metalu na całe szczęście pozostaje piękną stałą. To w końcu Evergrey.

Grzegorz "Chain" Pindor