Działalność węgierskiego Ektomorf wzbudza kontrowersje. Zespół nie okazał się wystarczająco trv, aby znaleźć się w bazie The Metal Archives, a jego mający cygańskie korzenie twórca, Zoltán Farkas, nierzadko staje naprzeciw stereotypowym głupcom. Odpowiedź na to wszystko jest jednak bardzo prosta. Groove metal!
Ektormof, założony w zlokalizowanym w pobliżu granicy węgiersko-rumuńskiej miasteczku o uroczo brzmiącej nazwie Mezőkovácsháza, to dziś jeden z najważniejszych przedstawicieli groove metalu. Nie boję się też zaryzykować teorii, że w Europie to właśnie zespół z Węgier przyczynił się do popularyzacji tego gatunku. Kilka demówek nagranych w latach dziewięćdziesiątych, później osiem dużych albumów, krążek live, materiał akustyczny i całe mnóstwo koncertów to dorobek, którego nie można lekceważyć. Tym bardziej, że zespół ma się dobrze, o czym najlepiej świadczy jego dziewiąta płyta zatytułowana złowrogo "Retribution".
W skład krążka weszło czternaście premierowych kompozycji, które nagrał ten sam skład, co ostatnie dzieło "Black Flag" z 2012 roku. Czas płynie, zespół czasem sięga po nieco egzotyczne pomysły, ale trzon jego twórczości nie ulega zmianom. Taki jest "Retribution". Esencjonalny jeśli chodzi o gatunek, w którym funkcjonuje. Wypełniony ciężkimi, pulsującymi gitarami i perkusją, wściekły w swoim przesłaniu, dosadny jeśli chodzi o wypowiedziane słowa. Na krążku znalazło się kilka standardów zespołu, jak otwierający album "You Can't Control Me" albo pociski "Face Your Fear", "Who The Fuck Are You", "I Hate You" albo "Watch Me". To utwory o dużym stopniu rażenia, często otwarte dla autonomicznych popisów gitarowych i perkusyjnych. Sprawdźcie choćby solówkę w "I Hate You" albo wypuszczenia perkusisty... wszędzie! Są to zawsze numery pozbawione wszelkich kompromisów. Mocne, oparte na agresywnych zagrywkach, świadczące o dużej sile gatunku.
Muzycy Ektormof wcale nie wstydzą się swoich inspiracji. Na "Retribution" znalazły się bowiem numery wzbudzające oczywiste skojarzenia z Sepulturą na przełomie XX i XXI wieku, ewentualnie wczesnym Soulfly. Nie inaczej można postrzegać "The Plagues" albo rewelacyjne wykończenie gitarowe w "Whisper". Na krążku zdarzyły się też sporadyczne momenty przestojów i manewrowania tempem, w tej materii warto wspomnieć o utworze "Escape", gdzie zespół sprawnie połączył groove metalowe brzmienie z nowymi patentami w metalu. Wokół tej refleksji warto zauważyć, że album nie będzie odporny na zarzuty o nu metalowe inklinacje, o czym świadczy skądinąd niezły "Numb & Sick", który został nagrany z Cristianem Machado, wokalistą Ill Nino. Na "Retribution" znalazły się także dwa utwory o charakterze balladowym - funkcję groove metalowej ballady idealnie spełnia "Lost & Destroyed", zaś akustyczne tendencje w zespole wyczerpuje zamykający album "Collapsed Bridge".
Na "Retribution" daje się odczuć szeroką skalę wokalną Zoltána Farkasa. Wypada mi więc zaryzykować kolejną teorię, że to jeden z najbardziej uzdolnionych wokalistów w groove i thrash metalu od czasów... Maxa Cavalery. Wcale nie żartuję! Tym bardziej, że na nowym krążku Ektormof nie brakuje patentów skierowanych w esencjonalny thrash metal. Pod tym względem najbardziej charakterystycznymi utworami będą "Souls Of Fire", "Mass Ignorance" i "Save Me". Potężne, ciężkie, rozpędzone, oprawione w groźne riffy i brutalną perkusję, a w przypadku "Save Me" nie zabrakło też klimatycznego intro, właściwego wspominanym nagraniom Sepultury. To czysty, pozbawiony kombinowania thrash.
W sumie pewnie można zarzucić muzykom Ektomorf, że niechętnie urozmaicają swoje brzmienie. Kilkuletni kontrakt zespołu z Nuclear Blast nie został przedłużony ze względu na małą przebojowość większości kompozycji, co w metalu wydaje się dosyć dziwną argumentacją, ale prawda jest taka, że aby lubić tą formację trzeba też lubić groove metal. Madziarzy są mistrzami gatunku w europejskim wydaniu. Mają w swoim dorobku wielkie dzieła, jak "What Doesn't Kill Me..." z 2009 roku, mają też krążki dobre, które służą kultywowaniu europejskiego groove metalu. Myślę, że "Retribution" sprawnie się wpisuje w drugą kategorię.
Konrad Sebastian Morawski