Absolva

Anthems To The Dead

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Absolva
Recenzje
2014-06-16
Absolva - Anthems To The Dead Absolva - Anthems To The Dead
Nasza ocena:
8 /10

Drugi duży album angielskiej Absolvy to nieco powyżej pięćdziesięciu minut dobrego, klasycznego heavy metalu.

Zespół z Manchesteru na potrzeby dzieła zatytułowanego "Anthems To The Dead" zarejestrował jedenaście kompozycji, które gładko wpisują się w tradycję NWOBHM. Byłoby oczywiście pewnym nadużyciem stwierdzenie, że gdyby Absolva miała konkurować z największymi ekipami w czasach świetności gatunku, to znajdowałaby się w światowej czołówce. Myślę, że aktualne możliwości Dana Bate’a, Martina McNee i Chrisa Appletona umiejscawiają zespół wśród dobrych, rzemieślniczych wykonawców heavy metalu. Na "Anthems To The Dead" nie ma bowiem nic odkrywczego, ale fanom gatunku krążek powinien dostarczyć porcję dobrych wrażeń.

Szybkie, energetyczne kompozycje bliskie są wczesnej twórczości Iron Maiden. Chodzi zarówno o surowy klimat charakterystyczny dla kawałków z Paulem Di’Anno, jak również o świetne przejścia instrumentalne. Szczególnie dobrze prezentują się gitary Chrisa Appletona. Muzyk zarejestrował naprawdę niezły zestaw kąśliwych riffów, swoimi zagrywkami kapitalne połączył utwory pomiędzy poszczególnymi zwrotkami, a także nagrał dużą ilość porywających solówek gitarowych. Aż dziw bierze, że Appleton na tym krążku jest także odpowiedzialny za wokale prowadzące! Jego partie wokalne można ulokować pomiędzy wspomnianym Di’Anno a Blazem Bayleyem. Od tego pierwszego Appleton pożyczył nieco drapieżności, zaś od drugiego siłę i soczystość. Jestem przekonany, że o liderze Absolvy jeszcze usłyszymy, bo to zaiste heavymetalowy rycerz.

Cała trójka muzyków z Manchesteru współpracowała z Bayleyem podczas jego koncertów, ale brzmienie "Anthems To The Dead" budzi skojarzenia raczej z latami siedemdziesiątymi i osiemdziesiątymi ubiegłego stulecia, niż z mrocznym Iron Maiden z lat dziewięćdziesiątych. Słuchając drugiego albumu Absolvy przychodzi bardziej ochota, aby sięgnąć po narzędzie zbrodni i zrobić krzywdę miss Thatcher, aniżeli przeobrazić się we władcę much. Podstawowe atuty "Anthems To The Dead" polegają więc na esencjonalności dzieła. To nieważne, że współcześnie do tradycji NWOBHM odwołuje się wąskie grono zespołów, a heavy metal XXI wieku przeistoczył się w jakieś dziwne hybrydowe formy. Muzycy Absolvy udowadniają, że z klasycznego nurtu wciąż można wycisnąć sporo dobrej muzyki. Pomógł im w tym producent, niejaki Matt Ellis, który zadbał, by materiał wzbudzał skojarzenia, o których napisałem.


Absolva traci trochę pod względem wizerunkowym. Brzydka oprawa graficzna krążka nawiązuje co najwyżej do black metalowych lasów, zaś sami muzycy przypominają skandynawskich drwali. Przed odsłuchem można więc pomyśleć, że "Anthems To The Dead" to dzieło z innego klasycznego nurtu w metalu - tego zlokalizowanego w Oslo, ewentualnie w baśniowym Newcastle upon Tyne. To jednak pozory, bowiem mamy tu do czynienia z rasowym heavy metalowym dziełem. Zresztą na krążku zaprezentowali się inni przedstawiciele gatunku, tzn. Doug Scarratt z Saxon oraz Luke Appleton z Iced Earth. Ten drugi to brat wokalisty i gitarzysty Absolvy. Z korzyścią dla zespołu byłoby, gdyby Luke na stałe trafił do składu zespołu. Zarówno pod względem marketingowym, jak i muzycznym.

Będąc zdeklarowanym fanem klasycznego heavy metalu muszę przyznać, że "Anthems To The Dead" dostarczył mi mnóstwo emocji. Dałem się porwać energetycznym kompozycjom Anglików, a na chwilę zadumy pozwoliłem sobie przy balladowym "The Alter & The Cross". Cieszę się, że w samej kolebce heavy metalu wciąż istnieją kapele, które kultywują wspaniałą tradycję NWOBHM. Klasycznie do granic możliwości. Rzemieślniczo. Przekonywająco.

Konrad Sebastian Morawski