Kto jeszcze nie słyszał Whitechapel ten ma na to okazję. Najnowszy album królów brutalnego deathcore’a to idealny, podręcznikowy przykład jak można wynieść nowoczesny death metal na prawdziwe wyżyny.
Nie tylko wściekłości, brzmienia, ale przede wszystkim kreatywności. Oczywiście, wszystko to w obrębie wypracowanego przez lata stylu.
Jedyną nowinką w stylu Whitechapel są okazyjne wycieczki w stronę… hc. Niemal połowa utworu tytułowego to podręcznikowy przykład prostego, nieco topornego i napędzanego podwójną stopą hc. Co więcej, Phil - frontman Whitechapel, udowadnia, że odnajduje się również mniej bezlitosnej ekwilibrystyce, a co najważniejsze, kiedy panowie powracają do młócenia i korzystania z harmonii, robią to tak płynnie, że aż niezauważalnie. Lwia część materiału zawartego na "Our Endless War" to jednak charakterystyczna dla tego zespołu kanonada blastów, mniej lub bardziej udanych breakdownów i częstych zmian tempa i - ku mojej uciesze - polirytmicznych zabaw co jest zasługą nowego perkusisty w Whitechapelowym stadzie. Na chwilę obecną zespół z Knoxville nie musi niczego udowadniać. Sekstet gra po prostu swoje, fragmentarycznie prościej niż zazwyczaj i właśnie wtedy kontakt z ich najnowszym albumem wywołuje "ciary".
Jedynym mankamentem "Our Endless War" jest brak pierwiastka przebojowości - o ile deathcore może takim być. To pierwszy krążek Whitechapel, z którego - choć treść jest co najmniej godna podziwu i pozazdroszczenia przez wszystkie młodsze ekipy, z naciskiem na mocno promowane Thy Art is Murder - niewiele się zapamiętuje. Zrzucam to raczej na karb ogólnego zmęczenia takim napieprzaniem, niż na braki w warsztacie kompozytorskim podopiecznych Metal Blade. Zresztą, jeśli nie wierzycie, sprawdźcie sami. Whitechapel choć jest zespołem młodym, który jeszcze ma czas żeby dokonać prawdziwej rewolucji, i tak odstaje nawet od bardziej zasłużonych stricte death metalowych hord. Panowie idą z duchem czasu, ale nie odrzucają gatunkowego dorobku. To ważne, bo młodzież wydaje się mieć to gdzieś. W starciu z choćby najnowszym albumem Carnifex, Whitechapel wychodzi z batalii obronną ręką. Nie może być inaczej.
Grzegorz "Chain" Pindor