Gators Rumble, Chaos Unfurls
Gatunek: Metal
Black metal w swojej najbardziej wyświechtanej postaci wypalił się i jako gatunek i jako ideologia. Jednak okres dekadencji otwiera szerokie pole do eksperymentów.
Francuskie Glorior Belli wchodzi na to pole bez pardonu, na wstępie oferując oryginalne połączenie blacku ze… stonerem, którego nie powstydziłyby się tuzy tego nurtu w rodzaju Kyuss. I trzeba przyznać, że robi to w niezwykle zręczny sposób: ścianie gitar o siarczystym brzmieniu towarzyszy jadowity, charczący wokal (często przechodzący w chórki), mięsisty bas oraz chwytliwa perkusja.
Chciałoby się spytać: i gdzie tu odkrywczość? Rzeczywiście, ani elementy stonerowe, które zdecydowanie przeważają na "Gators Rumble, Chaos Unfurls", ani blackmetalowe same w sobie nie zaskakują. Co więcej, niektóre utwory zdają się trwać odrobinę za krótko, jakby muzycy w twórczym szale zapomnieli je dokończyć, albo wręcz przeciwnie, powtarzają użyte już na płycie schematy. Brakuje też ognistych solówek, bez których klasyki w rodzaju "Welcome to Sky Valley" straciłyby bardzo na wartości.
Mimo to, wszystkie kompozycje zawierają w sobie indywidualny pierwiastek zespołu, klucz do którego znajdziemy dopiero w samym sposobie połączenia obu rzeczonych stylistyk, ich delikatnym przenikaniu się i zabawie konwencjami. W pewnych momentach wydaje się wręcz, że nie przypadkiem Slayer nagrał kiedyś swoje "South of Heaven", a Pantera "Cowboys from Hell" - piekło na "Gators Rumble, Chaos Unfurls" niewątpliwie znajduje się gdzieś na południu, w słonecznej Kalifornii, po której piaszczystych stepach cwałują demoniczni kowboje, ściskając w kościstych rękach zdezelowane instrumenty. A imię ich Glorior Belli.
Bartosz Nysler