Fleshworld

Like We're All Equal Again

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Fleshworld
Recenzje
2014-01-29
Fleshworld - Like We're All Equal Again Fleshworld - Like We're All Equal Again
Nasza ocena:
7 /10

Powstały w 2009 roku w Krakowie Fleshworld miałem już okazję usłyszeć jakiś czas temu na żywo - we wrocławskim Firleju zaprezentował się wcale przyzwoicie.

Teraz nadszedł czas na recenzję ich debiutanckiego krążka, "Like We're All Equal Again", również zasługującego na przymiotnik "przyzwoity", choć nie "wybitny".

Zespół obraca się w coraz popularniejszych ostatnio klimatach post-metalowych, otwarcie przyznając się do inspiracji gigantami tego nurtu, takimi jak Isis czy Cult of Luna. Nie trzeba być znawcą, żeby te inspiracje wychwycić - czy to w sferze instrumentalnej, czy to wokalnej. Mamy więc tu wszystkie charakterystyczne cechy gatunkowe: delikatne tremola, szklankowe akordy, dużo nieprzesterowanych gitar z lekko przybrudzonym brzmieniem i potężny, gardłowy wokal nawiązujący do ryków Aaron Turnera z pierwszej czy Johannesa Perssona z drugiej z wyżej wymienionych formacji. Nasz krakowski kwintet wszystkie te elementy wykorzystuje sprawnie, łącząc je w unikalny dla siebie sposób i dodając do nich indywidualny pierwiastek.

Mimo to płyta nie zaskakuje. Następujące po ciekawym, ambientowym intro kompozycje wydają się odrobinę zbyt statyczne, czego przyczyną może być zbyt płaskie brzmienie. Do tego część utworów powtarza ten sam schemat: spokojny, post-rockowy początek, dynamiczniejsza, post-metalowa kontynuacja i mroczny, hardcore'owy finał. Wszystko wykonane jest bez zarzutu, a nawet z pomysłem (ostra końcówka "Dust Eater" czy melancholijny wstęp do "The Collapse" zapadają w pamięć). Niemniej, podobnie jak na recenzowanej tu jakiś czas temu płycie G.A.R.S. brakuje tego czegoś, co pozostawi słuchacza z otwartymi ustami i z myślą: "cholera, tego się nie spodziewałem!".


Zespół od czasu swojej pierwszej EP-ki uczynił ogromny postęp, zaczął grać o wiele dojrzalszą muzykę osadzoną na solidnych, jednak i dość sztywnych gatunkowych fundamentach. Zdecydowanie lepiej byłoby uciec z tonącego okrętu, jakim jest obecnie post-metal. Owszem, takiej ilości projektów jeszcze nigdy nie było w tym nurcie - gorzej, że ta ilość negatywnie wpływa na ich jakość. Fleshworld przynajmniej wyrobił już zaczątki swojego niepowtarzalnego stylu, które mogą mu posłużyć za tratwę ratunkową... a może i nawet materiał do budowy własnej jednostki.

Bartosz Nysler