Piotr Kowieski

W pogoni za Metallicą

Gatunek: Metal

Pozostałe recenzje wykonawcy Piotr Kowieski
Recenzje
2014-01-09
Piotr Kowieski - W pogoni za Metallicą Piotr Kowieski - W pogoni za Metallicą
Nasza ocena:
7 /10

Książek o Metallice powstały już setki. Czy więc jest potrzeba wydawania jeszcze jednej? Tak, pod warunkiem, że analizuje ona fenomen zespołu pod zupełnie innym kątem niż poprzednie…

Piotr Kowieski jest - jak sam przyznaje we wstępie - fanem Metalliki od późnych lat 80. Od 1996 r. zdążył zobaczyć grupę na żywo kilkadziesiąt razy, 60 razy usłyszeć na koncercie "Seek & Destroy" (sam nie mogę się zdecydować - zazdrościć mu czy współczuć), zebrać niemałą kolekcję gadżetów związanych z Czterema Jeźdźcami i zrobić sobie kilka prywatnych fotek z muzykami. Stąd napisanie przez niego książki o jego (z wiadomych względów głównie zagranicznych) wojażach za zespołem było dość intrygującym pomysłem.

Swoją opowieść Piotr rozpoczyna od przedstawienia się czytelnikom i paru ciekawych anegdotek dotyczących losu fana metalu w czasach PRL. Muszę przyznać, że ta część książki zdaje się być najciekawsza. Dla starszych czytelników ze względów sentymentalnych, dla młodzieży - edukacyjnych. W pewnym sensie ta druga grupa paradoksalnie wiele traci w dzisiejszych czasach, gdy cała muzyka jest dostępna na wyciągnięcie ręki (a dokładnie: po wejściu na stronę internetową z plikami mp3). Co dziwne, Piotrowi nie udało się być na pierwszym występie Metalliki w Polsce w latach 90., gdy jego idole supportowali AC/DC na stadionie w Chorzowie. Koncertowe dziewictwo z zespołem stracił dopiero w ’96 r. w Berlinie, kiedy James Hetfield z kolegami promowali już kontrowersyjny "Load". I w tym momencie rozpoczyna się właściwa opowieść autora. A właściwie spory zbiór (blisko 450 stron!) historyjek z wyjazdów na kolejne koncerty.

Tak jak wspomniałem na początku, sam pomysł na książkę wydaje się interesujący. Sam Piotr wraz ze swoją żoną, która towarzyszy mu w czasie podróży, jest z pewnością szczerym pasjonatem muzyki. Odnoszę jednak wrażenie, że potencjał jego wizji "W pogoni za Metallicą" został częściowo zmarnowany nadmiarem zbędnych informacji. O ile jego ocena twórczości zespołu jest jeszcze na miejscu (każdy zresztą ma swoją teorię spiskową odnośnie Metalliki), to wtrącenia dotyczące jego życia zawodowego, prywatnego, a nawet sytuacji finansowej nie wydają się nazbyt istotne dla czytelników. Same rozdziały dotyczące koncertów zawierają głównie opisy podróży nie zaś samych występów. Tego właśnie najdotkliwiej brakuje w książce. Nawet najbardziej ekscytujące koncerty, takie jak akustyczny set w ramach Bridge School Benefit, czy te z okazji 30-lecia zespołu zostały opisane zdawkowo. Sięgając zaś po tego typu wydawnictwo chciałbym poczuć klimat tych wydarzeń, ekscytację wykonywanymi przez Kirka Hammetta solówkami i ogromną radość z faktu usłyszenia rzadko granego utworu.


Kolejną sprawą jest forma literacka książki. Są to bowiem luźne wspomnienia Piotra spisane przez Przemysława Jurka. Przez tę formę i sposób, w jaki autor się wypowiada, całość sprawia wrażenie lekko niedopracowanej. Wypowiedzi Piotrka lepiej brzmiałyby, gdyby zostały przy przelewaniu na papier dopracowane pod kątem stylistycznym, co zresztą jest pewnym dziennikarskim standardem.

Zaletą jest zaś forma wydawnictwa. Twarda oprawa, ogromna liczba fotografii sprawią zapewne dużą radość wielu fanom. Podobnie jak pojedyncze anegdoty związane z opisem bezpośrednich spotkań i krótkich rozmów Piotra z muzykami (zwłaszcza gadatliwy okazuje się Lars Ulrich - czy jednak to kogoś dziwi?).

Mimo pewnych wad "W pogoni za Metallicą" jest książką, którą można polecić fanom pokroju jej autora - tym, dla których Metallica - mimo pewnego spadku formy - nadal jest najważniejszym zespołem na świecie. Jest to przede wszystkim pamiętnik osoby, która żyje swoją pasją, jaką jest miłość do muzyki…

Jacek Walewski