Debiutancki album grupy z Jaworzna zatytułowany po prostu "Animations" (2007) z perspektywy czasu wydaje się być jedynie instrumentalną wprawką na modłę Liquid Tension Experiment, swoistym przygotowaniem do grania rzeczy niewątpliwie ciężkich percepcyjnie.
"Reset Your Soul" (2009) to już dzieło dojrzałego zespołu, nie ograniczającego się jedynie do instrumentalnych popisów, ale również jakichś treści - do składu dokooptowano wokalistę Dariusza Bartosiewicza, a Animations stali się chyba najlepszym polskim Dream Theater (na pewno na głowę pobili kolegów z nieistniejącego już Reload i ich debiutancki "Crime Theory"). Obecnie Animations powrócili, a powrócili tak jakby z kolejnym debiutem, bo stylistycznie to już zupełnie inna kapela. "Private Ghetto" odżegnuje się bowiem od instrumentalnych popisów, połamanych rytmik i gitarowych warkoczy, a wkracza na drogę z pogranicza metalcore i death metalu z elementami trashu i progresji.
Bartosiewicza za mikrofonem zastąpił Frantz Wołoch radzący sobie zarówno w growlingu jak i partiach lirycznych. Na tym opiera się główny schemat kompozycyjny utworów z "Private Ghetto". Z jednej strony potężne gitarowe riffy, wściekła sekcja i wrzask Wołocha, z drugiej zaś wstawki śpiewane czysto, nadające utworom przebojowości - te przeskoki ciężkości z partii metalowych na fragmenty liryczne zdecydowanie wpływają na rozmach piosenek i - po prostu - ich łatwiejszą przyswajalność. Dominantą gatunkową jest tu metalcore i metal w nowoczesnym wydaniu przy czym warsztatowo Animations zdecydowanie pamiętają, że potrafią grać riffy złożone i wirtuozerskie, wywodzą się ze szkoły progresywnego metalu, co i na "Private Ghetto" da się dosłyszeć. Płyta zresztą przez cały czas jest rozpędzona i rozwścieczona niczym rozjuszony byk na korridzie, a gościnny udział elektroniki i partie liryczne doprawiają całość materiału.
Porządna to płyta, i warsztatowo i emocjonalnie, do tego całkiem zmyślnie nagrana, jest tylko jeden mankament - ciężko tu odróżnić od siebie poszczególne utwory. Wszystkie powielają schemat tak kompozytorski jak i brzmieniowy, przez co trochę zlewają się w ciąg niespecjalnie przykuwając uwagę jakimś fragmentem. Dopiero po dokładnym przesłuchaniu każdego utworu można wyróżnić chociażby "My Private Ghetto" łączący w sobie wiele gatunków i będący zarazem najlepszym reprezentantem stylu nowego Animations. Wrażenie robi też thrashujące "Internal Chaos" czy niezwykle przebojowe w refrenie "Wrath" ze świetną robotą instrumentalistów dającą się usłyszeć dopiero przy skupieniu na dźwiękach drugoplanowych. Szkoda też, że na "Private Ghetto" tak mało wtrętów klawiszowych, które na pewno pomogłyby urozmaicić materiał.
Niemniej wyszedł porządny, bardzo nowoczesny krążek i kolejny udany debiut Animations. Tylko udany, albo aż udany, bo i od muzyków o takim warsztacie instrumentalnym wypadałoby oczekiwać troszeczkę więcej, albo przede wszystkim - odnalezienia własnego stylu. To co teraz grają na pewno nie przypadnie do gustu wielbicielom poprzednich płyt, z kolei może przypodobać się fanom nowoczesnego metalu - pomińmy pytanie czy się go lubi, czy nie.
Grzegorz Bryk